wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 8 – „Nie chcę więcej, Twoje serce do życia wystarczy. Twoje serce, co zagrzewa do walki o każdy dzień. Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie, które bije, coraz prędzej, goręcej.”


- Poważnie chcesz mnie odprowadzić? – spytał ze śmiechem Michał.

- W sumie to był tylko pretekst, żeby wyjść z tej awantury cało. Ale jeśli umiesz zrobić dobrą kawę z pianką to odprowadzę cię i nawet wproszę się do ciebie na nią – odpowiedziała Maja również się uśmiechając.

- Ale wiesz za darmo nic nie ma – powiedział Michał z błyskiem w oku i tajemniczym uśmiechem.

 Maja spojrzała na niego niepewnie. Z brązowych tęczówek nie mogła nic wyczytać, ale czuła się trochę niepewnie po wypowiedzi Bąkiewicza. Na pierwszy rzut oka nie wydawał się facetem, który jej się teraz ukazał. Po chwili Michał zaczął się głośno śmiać.

- I co zęby suszysz? – spytała dziewczyna kompletnie zdezorientowana.

- Bo wiem co sobie pomyślałaś. Ale spokojnie miałem na myśli pomoc w sprzątaniu – odpowiedział Michał.

- A nawet chętnie.

 Bąkiewicz nie podejrzewał, że dziewczyna z którą rozmawiał jest wybranką serca swojego przyjaciela. Pewnie gdyby to wiedział traktowałby ją z dość sporym dystansem. Mimo, że podczas rozmowy z Kurkiem nie popierał ani jednej ani drugiej strony to jednak w głębi ducha trzymał stronę Bartka. Po prostu Michał jako przyjaciel nie oceniał, a doradzał. Wiedział, że oceniać każdy może, ale doradzić od serca może tylko przyjaciel, który nie chce abyś był smutny. Po kilku minutach znaleźli się w mieszkaniu siatkarza. Na początku udali się do kuchni, która jako jedyna była czysta i nie wymagała interwencji sił specjalnych. Bąku zrobił dwie kawy, które razem wypili cały czas rozmawiając.

- Nie lubisz męża, Blanki? – spytał Michał.

- Aż tak widać?

- Na kilometr – odpowiedział.

- Wiesz to nie chodzi o to, że on nie zarabia na rodzinę, bo owszem robi to, ale o jego zachowanie. Nie tak postępuje mąż i świeżo upieczony tatuś. Wszystko jest na głowie Blanki, która dla niego poświęciła swoje osiągnięcia. On nie toleruje jej rodziców i ogranicza jej kontakty jak tylko może, a przecież i tak już są skromne, bo oni mieszkają w Warszawie. Dodatkowo mnie gdyby mógł to wyrzuciłby za drzwi. Jest chorobliwie zazdrosny i nie zabiera jej na żadne bankiety mimo tego, że przecież Oskarkiem mogłabym się ja zająć.

- To nie ciekawie – powiedział Michał, którego postać Blanki coraz bardziej intrygowała.

Na imprezie pokazała mu się jako kobieta, która uwielbia życie i nie bierze z niego wszystko to co możliwe. A tak naprawdę to była tylko maska.

- Dobra, Michał bierzemy się za sprzątanie. Przynieś wszystkie naczynia to je pozmywam – powiedziała Maja i podeszła do zlewu.

- Ale ja żartowałem.

- A ja nie. Ruszaj się. Jak ty się tak ruszasz na boisku to ja nie wiem jak wy wygrywacie – powiedziała Majka i zabrała się do pracy.

- Sprowadziłem do własnego mieszkania diabła – stwierdził Michał ze śmiechem i zaczął zbierać wszystkie naczynia.

 Dziewczynie dopisywał dobry nastrój. Znowu w jej życiu zagościł Bartek. Ona sama sobie obiecała, że od tej pory ona decyduje o każdym swoim weekendzie. Nawet jeśli miałaby wyprowadzić się z domu od rodziców nic nie zabije tego postanowienia. Czuła, że teraz wszystko musi być dobrze. Pochłonięta swoimi myślami i pracą nie usłyszała, że Michał wpuścił kogoś do mieszkania. Maja cały czas przed oczami miała uśmiech Kurka, dla którego zawsze traciła głowę. To właśnie on powodował, że wszystkie wielki problemy odchodziły gdzieś daleko, a błękit jego oczu przyprawiał ją o zawrót głowy, a każdy dotyk powodował przyjemne dreszcze na jej ciele. Do świata żywych wróciła kiedy poczuła na swoich biodrach męskie ręce. Pierwsza myśl jaka przeszła jej przez głowę to, że Michałowi totalne odbiło, a ona popełniła błąd przychodząc do niego sama. Już miała się odwrócić i zacząć krzyczeć gdy poczuła dobrze znany zapach perfum od którego była uzależniona. To był Bartek. Poznała od razu, a na twarzy pojawił się grymas zadowolenia.

- Wiesz gdyby nie to, że u mnie też zawsze sprzątasz powiedziałbym, że masz romans z Michałem.

- Aha. Czyli dlatego, że sprzątam ci mieszkanie to tego romansu nie mam tak? – w oczach Majki pojawiły się niebezpieczne ogniki.

 Bartek odwrócił dziewczynę w swoją stronę. U niego również już na pierwszy rzut widać było dużą poprawę. Ponownie zaczął się uśmiechać, a od niego samego promieniała radość. Od razu zauważył, że Maja zamierza zacząć z nim dyskusję, a nie miał zamiaru tracić na nią czasu, więc aby tego uniknąć pocałował ją. On doskonale wiedział co musi zrobić, żeby jego dziewczyna przestała się na niego gniewać lub zaniechała bezsensownej rozmowy. Szatynka nie protestowała.

- Maja – zaczął Bartek. – Chodźmy dziś na kolację na miasto. Proszę – spojrzał w oczy ukochanej.

- Bartek, ale…

- Proszę – powiedział.

- Nie proś. Po prostu powiedz, że idziemy i nie ważne czy dziś będę miała gości czy nie. I tak pójdę z tobą.

 Nie zamierzał pytać się czemu zawdzięcza tę zmianę. Był szczęśliwy. Nie chciał wierzyć, że jest to początek nowego etapu w ich związku, ale miał nadzieję, że Maja w końcu oprzytomnieje i zauważy, że jej rodzice wcale nie chcą jej dobra.

- Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej – powiedział.

- Bartuś, nie. Nie od razu wszystko. Pod twoim blokiem o dziewiętnastej.

 Przytulił ją do siebie. Nie było teraz ważne, że nie zachowa się jak na dżentelmena przystało. Po prostu liczyło się to, że spędza ten czas poza jego mieszkaniem. Miłe chwile jak zawsze musi ktoś popsuć. Tym kimś w tym wypadku był nie kto inny jak właściciel mieszkania.

- Bartek, czy ty tak szybko się pocieszyłeś? – spytał Michał wchodząc z tacą pełną naczyń.

- Bąku, poznaj to moja dziewczyna Maja. Maja to mój przyjaciel Michał, ale mów  na niego Bąku – powiedział Kurek i wyszczerzył do kolegi rząd swych białych zębów.

- Czyli to ona?

- Co znowu za ona? – jedyna kobieta w tym momencie postanowił grać typową blondynkę.

- Michał – Kurek posłał w stronę chłopaka mordercze spojrzenie.

- To jest ta Maja, przez którą musiałeś odpocząć?

- Tak,  Michał to ona. I dziś idziemy na kolację.

 Nowicka szybko wyczuła, że atmosfera w domu robi się coraz bardziej gęsta i w jednej chwili gospodarz zaczyna patrzeć na nią nieprzychylnym okiem, dlatego też cmoknęła Bartka w policzek, do Michała rzuciła krótkie „cześć” i wyszła.

U BLANKI

- Cieszę się, że już wróciłeś – powiedziała Blanka.

- Nie zmieniaj tematu. Co robił u nas w domu ten mężczyzna? – spytał Jacek, a ton jego głosu nie wróżył miłej rozmowy.

- Wymieniał uszczelkę – odpowiedziała Blanka.

- Bo nie mogło to poczekać, aż ja wrócę tak?

- Jak sobie wyobrażasz brak wody w kuchni przy małym dziecku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Trzeba było zawołać hydraulika! – mąż kobiety zaczynał tracić nad sobą panowanie.

- A czy ty myślisz, że ja miałam głowę do tego co powinnam zrobić? Michał mieszka naprzeciwko – Blanka starała się załagodzić sytuację.

- Skąd go znasz?

- Poznałam na ulicy. Pomógł mi wnieść na górę zakupy, a następnie wymienił dziś uszczelkę. I przestań być zazdrosny.

 Kobieta nie miała odwagi przyznać się, ze tę noc spędziła poza domem. Nie chciała kolejnej awantury, a dodatkowo trochę zaczynała bać się Jacka. Coraz częściej zdarzały mu się niekontrolowane wybuchy złości, które przerażały ich synka w taki sposób, że potem nie mógł spać całą noc. Niestety w uspokajaniu dziecka ojciec nie pomagała. Zazwyczaj wtedy kład się spać, ponieważ następnego dnia wstawał do pracy.

- Posłuchaj mnie. Nie życzę sobie, żeby w moim mieszkaniu przebywał jakiś obcy mężczyzna – powiedział Jacek.

- Nie zapominaj, że to mieszkanie jest moje, a ty tu tylko mieszkasz.

- Ale to ja zarabiam na rodzinę, a ty siedzisz w domu – powiedział z ironicznym uśmiechem i jednocześnie z satysfakcją, ponieważ wiedział, że jest to argument nie do przebicia.

Awantura pewnie trwałaby dalej gdyby do mieszkania Blanki weszła Maja. Od razu skierowała się do pokoju w którym była jej walizka. Zamierzała nie zauważona wyjść z domu, aby nie pokłócić się z Jackiem. Niestety sam fakt, że weszła bez pukania doprowadził pana domu do wściekłości i od razu skierował się do dziewczyny.

- Naucz się pukać, do cholery! – krzyknął.

- Ucisz się. Dziecko śpi – powiedziała Maja.

- Nie chcę cię widzieć więcej w moim domu – Jacek podszedł do szatynki i spojrzał jej prosto w oczy.

- Żartujesz sobie? Jaki twój dom? To, że na niego zarabiasz nie znaczy, że wykupiłeś go. O ile mnie pamięć nie myli to mieszkanie moja kuzynka dostała od naszych dziadków,  a ty tu tylko mieszkasz.

- Wyjdź stąd – wycedził przez zęby mężczyzna.

- Wyjdę, ale wrócę. Wiem, że się cieszysz. Jestem jak grzyb na ścianie ciężko się mnie pozbyć. Będę twoim koszmarem sennym, a dodatkowo dowiem się prawdy o twoich delegacjach.

- Blanka, ci nie uwierzy – powiedział z cwanym uśmieszkiem.

- Zdobędę takie dowody, że uwierzy po pierwszej sekundzie. Radzę ci uważać na każdy krok. Ze mną się nie zadziera.

 Maja bez pożegnania z kuzynką, która na szczęście nie słyszała wymiany zdań między szatynką, a swoim mężem.

U MAJKI

 Droga do domu zajęła dziewczynie dwadzieścia minut. Nie bardzo podobała jej się perspektywa powrotu do domu. Przez te kilka dni pobytu u Blanki doszła wielu cennych wniosków i przemyśleń. Na pole bitwy wracała silniejsza, ale pozostawało pytanie na jak długo starczyć jej będzie tej siły. Na podjeździe przed dużym domem państwa Nowickich stał samochód mamy dziewczyny. Było to co najmniej dziwne, ponieważ rodzicielka Majki całe dnie spędzała w pracy, a domem zajmowali się zupełnie obcy ludzie. Szatynka weszła do kuchni z torbą w której miała ubrania i o mało nie zemdlała z zaskoczenia. Jej mama gotowała coś.

- W końcu jesteś – powiedziała chłodno kobieta nie zaszczycając swojego jedynego dziecka nawet najmniejszym spojrzeniem.

 Maja nie skomentowała tej uwagi, chociaż wiele słów cisnęło jej się na usta. Wzięła do ręki jabłko leżące na stole i już miała udać się do swojego pokoju, gdy usłyszała głos matki.

- Dziś na kolacji będą Korzeccy.

- Bawcie się dobrze. Ja wychodzę – zakomunikowała dziewczyna.

- Nigdzie nie idziesz. Przyjdzie Piotrek.

- Może przyjść nawet sama królowa Elżbieta II. Ja wychodzę.

 Kobieta cos jeszcze mówiła, ale Maja nie słuchała jej. Nie zamierzała poddać się bez walki jak to zrobiła ostatnio. Musiała pokazać, że jej uczucia też są ważne i nikt nie ma prawa planować jej życia. Czuła, że Bartek nie uwierzył w kuchni Michała w jej zapewnienia, dlatego postanowiła za wszelką cenę wyjść z domu. Nie liczyły się dla niej konsekwencje tego czynu w postaci braku rozmowy z rodzicami. Zresztą dziewczyna nigdy nie miała zbyt dobrego kontaktu z nimi. Zawsze mało rozmawiali, a właściwie to oni jej rozkazywali, a ona posłusznie to wykonywała. Dziewczyna cały dzień poświęciła na przygotowania. Wybrała sukienkę, która była w kolorze butelkowej zieleni. Była na cieniutkich ramiączkach, które przypominały liście kwiatów oraz sięgała jej do kolan. Do tego dobrała czarne szpilki. Włosy zakręciła w loki. Makijaż był niewidoczny. Pół godziny przed dziewiętnastą wyjrzała przez okno i ujrzała taksówkę, która czekała na nią. Zabrała torebkę z biurka i wyszła z pokoju. Nigdzie nie zauważyła rodziców. Nie próbowała nawet ukrywać swojego wyjścia. W przedpokoju założyła płaszcz, który był trochę krótszy niż sukienka.

- Jesteś już gotowa? – spytała mama gdy wyszła z kuchni z talerzami. – To dobrze. Zaraz będą Korzeccy – dodała.

- Ale ja wychodzę – powiedziała dziewczyna.

- Maja, rozmawiałyśmy już na ten temat.

- I wychodzę. Miłej kolacji – szatynka wyszła z domu trzaskając drzwiami i nie słuchając wołań rodzicielki.

 Wsiadła do taksówki i podała adres Kurka. Czuła się w końcu wolna i szczęśliwa. Zrobiła to co chciała od dłuższego czasu i teraz miała spędzić kilka godzin na prawdziwej randce z Bartkiem. Uśmiechnęła się. Wiedziała, że kolejnej szansy na uwolnienie się z toksycznych relacji jakie panują w jej rodzinie nie będzie i dlatego musi ją wykorzystać. Cóż należy zaznaczyć, że Majce wydawało się tylko, że jest silna. Tak naprawdę siłę dało jej rozstanie z chłopakiem, ale i ona miała ulotnić się szybciej niż kobieta podejrzewała. Po pół godzinie drogi taksówkarz zaparkował przed blokiem Bartka. Dziewczyna odliczyła mu należytą kwotę i wysiadła z auta. Siatkarz już na nią czekał. Rozglądał się za nią. Wyglądał na zaniepokojonego.

- Myślałem, że już nie przyjdziesz – powiedział gdy podszedł do niej.

- Obiecałam – powiedziała.

- Wiem.

 Wieczór był piękny. Niebo pełne gwiazd. Szli cały czas uśmiechając się do siebie i wymieniając krótkie zdania. Nie potrzebowali słów, które zabiły ciszę. Oni potrzebowali tylko szansy na to, że ktoś w końcu uwierzy w ich uczucie. Mimo, że Blanka wiedziała o związku Majki to jednak nie dawała mu szans. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Zachowanie kuzynki jasno dawało do zrozumienia, że nie ma siły walczyć o ten związek do końca. Weszli do restauracji. Usiedli przy wcześniej zarezerwowanym stoliku, który był ustawiony w najmniej zaludnionym końcu sali. Wymieniali tylko delikatne spojrzenia. Zachowywali się jakby to było ich pierwsze spotkanie, jakby w nie pamięć poszły te wszystkie wspólne miesiące. W oczach Majki były iskierki szczęścia. Czekając na jakieś danie Bartek trzymał rękę ukochanej. Uśmiechał się. Dziewczyna dopiero teraz dostrzegła, że udało jej się uszczęśliwić chłopaka. Był to najwspanialszy moment jaki mogła sobie wyobrazić. Do tej pory to ona była tą która brała i prosiła o więcej i więcej.

- Kocham Cię – powiedział Bartek, odkładając sztućce.

- Kocham Cię – odpowiedziała dziewczyna.

Nie umiała mu powiedzieć tekstu „Ja Ciebie też”. Dla niej to nie było wyznanie miłości. Ten wieczór był wyjątkowy. Dostała od Bartosza bukiet piękny czerwonych i białych róż. Na niewielkim parkiecie kołysali się do wolnej melodii. Było cudownie. Przez chwilę nie istniał świat tylko oni. Pod blok Bartka wracali na pieszo, moknąc w delikatnym deszczu. Maja nie chciała się na to zgodzić ze względu na to, że Kurek oddał jej swoją marynarkę, aby nie zmarzła, a sam szedł w czarnej koszuli z długim rękawem. Dla niego była wszystkim. Promieniem w deszczowy dzień. Miał tysiące fanek w Polsce. Po każdym meczu rozdawał masę autografów i pozował do wielu zdjęć. Czasami wdał się w rozmowę z jakąś dziewczyną, ale tylko dlatego, że cenił swoich fanów za wsparcie i to, że byli z drużyną zawsze nie zależnie czy wygrali czy też. Jednak ani jedna z tych kobiet nie mogła liczyć na nic więcej niż rozmowę ewentualnie jeden uśmiech skierowany w jej stronę. On zaraz po treningu biegł do domu, albo dzwonił. Całe swoje życie podporządkował jej. Wystarczyło mu to, że była. Czuł, że ona jest zagubiona oraz, że potrzebuje kogoś silniejszego, kto będzie ją wspierał. Musną wargami jej czoło. Czuł się za nią odpowiedzialny. Wiedział, że cały świat – nawet siatkówka – straciłby sens gdyby ona została żoną Piotra.

 Obie kobiety nie były w łatwej sytuacji, ale tylko one miały prawo ją zmienić i poczuć się w końcu szczęśliwe, ale nie wszystkim szczęście od razu przychodzi. Czasami trzeba o nie walczyć, aby potem poczuć, że warto było i nasze starania nie poszły na marne. Losy dziewczyn miały jeszcze nie raz i nie dwa się zmienić oraz doprowadzić je do łez bezsilności, ale czym byłoby życie bez cierpienia? 

5 komentarzy:

  1. No i ma być długo! Jak najdłużej :) Ten rozdział podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich :) A to dlatego,ze bardzo cieszy mnie przemiana Majki. Wreszcie sprzeciwiła się matce,choć trochę się bałam,ze zaczną się szarpać w drzwiach ;) No i przede wszystkim Majka jest chyba jedyną osobą,która wreszcie z Jackiem chce się rozprawić! I dobrze. Juz nie mogę doczekać się szybkiego rozwodu Blanki ;) A ten koniec spodobał mi się najbardziej,bo daje do myślenia :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. no nareszcie Majce otworzyły sie oczy bo już nie mogłam patrzec na to jak daje sie manipulować swoim rodzicom w końcu postanowiła zawalczyć o swoje szczęście :)) mam nadzieje ze Blanka też postanowi zawalczyć a Bąkiewicz jej w tym pomoze mi też sie wydaje tak jak Majce ze ten cały Jacek to wcale nie jest taki świety na jakiego pozuje, mysli ze jak zarabia na rodzinę to mu wszystko wolno nawet dyrygować własną zoną niedoczekanie ooo!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Im dłużej tym lepiej ;D
    Rozdział jest jednym z moich ulubionych na twoim blogu, naprawdę. Być może dlatego, że tak fajnie się kończy i w ogóle cały jest utrzymany w takiej miłej atmosferze miłości... :)
    I Jacek mnie wkurza coraz bardziej. Co on sobie myśli?! Że może wszystko?! Niech Blanka go wykopie i da sobie spokój, bo nie jest jej wart.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    [volleyball-connecting-people]

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie! Jestem taka szczęśliwa, że Maja potrafiła postawić się rodzicom i po prostu wyjść;) Mam nadzieję, że poczuła wolność i ten wieczór z Bartkiem dał jej dużo do myślenia:] Ma mieszkanie od dziadków, więc może spróbować zamieszkać sama, albo z Bartoszem xD Na to zapewne nie pozwala jej ambicja i ogromna chęć bycia niezależną. Ten wieczór był magiczny. Bardzo magiczny i przepiękny. Oby dał siłę Mai. Wiem, że się powtarzam, ale cóż.Blanka... Niech ona rzuci tego Jacka w trzy diabły. Ja nie mogę. Widać, że jest niewierny, a ona mu wierzy i patrzy chwilami w niego jak w obrazek. Może on wcale nie jeździ w delegacje tylko do kochanki? Podwójne życie? Oby tak. Wtedy Mogłaby być z Bąkiem bez żadnych wyrzutów sumienia xD
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu Maja się sprzeciwiła i bardzo dobrze oby tak dalej. Blanka jeszcze trochę i też wyrzuci męża za drzwi. To widać i czuć na kilometr tylko że ona jeszcze o tym sobie nie uświadomiła ;p Zrobiło się romantycznie ;)
    Czekam z niecierpliwością na next ;)

    OdpowiedzUsuń