wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 7 – „Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że przez krótką chwilę zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady.”


Kontakt z innymi ludźmi, głośna muzyka i kilka lampek szampana zrobiło swoje i Blanka po raz pierwszy od dłuższego czasu w pełni się rozluźniła. Ciągła opieka nad Oskarkiem i prowadzenie domu z powodzeniem zajmowało cały jej wolny czas, a przecież jej również należało się coś od życia, prawda? Dlatego też bez zastanowienia przystała na zaproszenie Michała, a fakt, że będzie mogła zostawić synka z babcią, tylko utwierdził ją w słuszności swojej decyzji. Potrzebowała tego. Już sama nie pamiętała kiedy ostatnio byli gdzieś razem z Jackiem, nie licząc oczywiście odwiedzin u jego rodziców, które zazwyczaj nie różniły się niczym od poprzednich. Te same oklepane pytania i odpowiedzi, te same sztuczne uśmiechu i zapewnia o tym, ze wszystko jest w porządku. Blanka uwielbiała tańczyć, a tymczasem ostatni raz tańczyła ze swoim mężem na weselu jego młodszej siostry, które miało miejsce wtedy kiedy ona była w drugim miesiącu ciąży z Oskarkiem. Od tamtego czasu ani razu nie byli nawet na jakieś prywatce u znajomych. Zwykła parapetówka u Michała była w tym momencie dla Blanki niczym błogie oderwanie się od rzeczywistości. Brunetka z uśmiechem na ustach wirowała na parkiecie wśród nowo poznanych ludzi. Czuła się niby ptak, który rozpościerając szeroko skrzydła wnosi się ku niebu. Była w swoim żywiole. W całości oddała swoje ciało pod dyktando delikatnych dźwięków muzyki. Śmiejąc się sama do siebie przymrużyła lekko powieki nie zauważając przed sobą gospodarza całej imprezy, który ze szklankami w dłoniach próbował przedostać się przez grupę bawiących się przyjaciół do kuchni.
- Uwaga! – Brunet podniósł ręce z naczyniami ku górze, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Przepraszam. – Blanka odwzajemniła gest – Daj pomogę ci! – próbując przekrzyczeć głośną muzykę zabrała od Bąkiewicza kilka szklanek
W porównaniu do salonu w którym za pomocą siatkarzy Skry panował już niemały bałagan, kuchnia aż lśniła czystością. Mężczyzna odstawił brudne naczynia na stół, poczym opierając się plecami o jeden z blatów spojrzał uważnie na dziewczynę. Blanka uśmiechając się delikatnie wykonała podobną czynność co on, a następnie stanęła tuż obok niego. W ciszy wymieniali się jedynie nieśmiałymi spojrzeniami. Uwagę Michała przykuł mała, złota obrączka widniejąca na serdecznym palcu jej prawej dłoni.
- Twój mąż nie miał pretensji, że przyszłaś do mnie?
- Jest na delegacji – na twarzy brunetki pojawił się gorzki uśmiech – Znowu.
- Od jak dawna jesteście małżeństwem? – brązowe tęczówki Bąkiewicza nawet na chwilę nie spuszczały wzroku z Blanki
- Niecałe dwa lata. Czasem mam wrażenie, że Jacek poślubił swoją pracę, a nie mnie.
- Jak każdy facet próbuje zarobić na rodzinę, w końcu macie synka.
- Zapewne masz rację – dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w jego kierunku – Co nie zmienia faktu, że czasem po prostu za nim tęsknie i mi go brakuje.
Blanka sama nie wiedziała co najlepszego robiła. Przecież nie znała Michała aż tak dobrze, widzieli się raptem trzeci raz, a ona tak otwarcie mówiła mu wszystko to co leżało jej gdzieś głęboko na sercu. Być może właśnie to jej było teraz potrzebne. Może musiała powiedzieć o wszystkim tym co ją boli właśnie Bąkiewiczowi – nie znał Jacka więc nie mógłby prawić jej jakiś kazań, jak to zazwyczaj robiła Majka, a po prostu by ją wysłuchał. Tak po ludzku pozwoliłby wypłakać się w rękaw.
- Wiesz Michał czasami mam ochotę to wszystko rzucić i uciec gdzieś daleko stąd. – zrezygnowana dziewczyna lekko pokręciła głową – Nie zrozum mnie źle ja naprawdę kocham i swojego męża i synka, ale to wszystko mnie chyba przerosło. Nie tak wyobrażałam sobie bycie żoną i matką.
- Czujesz się zmęczona?
Brunetka lekko kiwnęła głową.
- Ciągle tylko sprzątanie, gotowanie, pranie, opieka nad Oskarkiem i tak w kółko. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
- A nie próbowałaś porozmawiać ze swoim mężem, może doszlibyście do jakiegoś kompromisu? – Brunet delikatnie objął ramieniem Blankę
- Żeby to raz. Jacek to naprawdę wspaniały facet, ale zgorzkniały tradycjonalista z niego. Uważa, że miejsce kobiety jest w domu przy grach i dziecku, a ja też chciałabym w końcu rozerwać się trochę, potańczyć, odpocząć.
- Miałem nosa, żeby cię zaprosić – Michał roześmiał się wesoło – Mam nadzieję, że dobrze się bawisz?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Potrzebowałam takiej miłej odskoczni od tego wszystkiego. No i chyba żony twoich przyjaciół są na mnie mocno zdenerwowane, bo tańczyłam już chyba ze wszystkimi osobnikami płci męskiej, którzy znajdują się w salonie.
- Oj nie ze wszystkimi. – na twarzy Bąkiewicza pojawił się szeroki uśmiech – Ze mną jeszcze dzisiaj nie tańczyłaś. – niepewnie wyciągnął w jej stronę swoją dłoń
Brunetka bez wahania ją ścisnęła. Z pomieszczenia obok dochodziły pierwsze dźwięki piosenki Seweryna Krajewskiego „Uciekaj moje serce”. Michał ostrożnie położył swoją prawą rękę na jej tali, a w lewej zamknął jej drobną prawą dłoń. Oboje kołysali się delikatnie w rytm muzyki. Blanka spojrzała w jego roześmiane tęczówki. Zadziwiające dla niej było jak dobrze czuła się w towarzystwie Bruneta. Mimowolnie uśmiechnęła się w jego kierunku.
- Powinnaś się zdecydowanie częściej się uśmiechać – cichy szept Bąkiewicza wyrwał dziewczynę z zamyśleń – Masz bardzo ładny uśmiech.
Zmieszana spuściła wzrok, poczym niepewnie oparła swoją głowę o jego umięśniony tors…

Zapach świeżo parzonej kawy roznosił się po całym pomieszczeniu. Blanka co chwila wynajdując sobie jakieś zajęcia, próbowała zagłuszyć myśli, które non stop krążyły wokół przystojnego Bruneta o czekoladowym spojrzeniu. To absurd, przecież pomiędzy nimi do niczego nie doszło, to był zwyczajny taniec, a tymczasem ona czuła się niemal tak jakby zdradziła swojego męża. To może wydawać się wręcz komiczne, ale tak naprawdę było. Już sama nie była pewna czy dobrze zrobiła zgadzając się na tą całą imprezę u Bąkiewicza. Faktem było, że spędziła naprawdę miły wieczór w towarzystwie świetnych ludzi, ale bała się, że jak tylko Jacek się o tym dowie w domu będzie miała kolejna awantura. A to było ostatnią rzeczą jaką  by chciała. Cierpiała widząc, jak każdego dnia jej mąż coraz bardziej się od niej oddala, ale nic nie mogła na to poradzić. Ślepo wierzyła, że to tylko przejściowe zawirowania i że jak tylko odłożą trochę więcej pieniędzy Jacek znów będzie więcej czasu spędzał z rodziną, jednak ostre słowa Majki sprawiały, że Brunetka coraz częściej zaczynała zastanawiać się nad zachowaniem jej męża.
- Blanka tak dłużej być nie może. – szatynka upijając łyk ciepłego napoju odstawiła kubek z powrotem na blat stołu -  Ja rozumiem praca, obowiązki, delegacja, ale powiedz mi ile to może trwać taka delegacja, co? Ja rozumiem dwa, trzy dni, ale nie sześć.
- Czepiasz się szczegółów – starsza dziewczyna lekko pokręciła głową – Firma Jacka miała podpisać bardzo ważny kontrakt. Jacek długo nad nim pracował, zostawał po godzinach…
- Jacek, Jacek, Jacek. – Majka ostro przerwała kuzynce – Ciągle tylko Jacek, a kiedy ty wreszcie pomyślisz o sobie? Widziałam przecież jak wczoraj świetnie bawiłaś się u Michała, a zapewne gdyby nie fakt, że przyjechała twoja mama, nigdy byś się do niego nie wybrała, prawda.
- Oj skończmy już rozmowę na temat mojego męża, dobrze? Wiem, że nie darzysz go zbytnią sympatią, ale to naprawdę dobry człowiek.
Szatynka zaśmiała się cynicznie.
- Blanka, jak możesz być, aż tak ślepa? Czy ty nie widzisz, że on cię niszczy, że obdziera cię ze wszystkich twoich pasji i marzeń.  Co z tobą się dzieję?
- Po prostu go kocham. I naprawdę skończmy już o tym rozmawiać bo to do niczego nie prowadzi. – zdenerwowana brunetka podchodząc do zlewu mocno szarpnęła kranem, zbyt mocno – Cholera jasna! – ciepła woda zaczęła tryskać na wszystkie strony – Pięknie! Jeszcze uszczelka poszła. – starsza dziewczyna szybko zakręciła kurek
Majka z uśmiechem na ustach lekko pokręciła głową.
- I co teraz zrobimy? Pan domu wraca dopiero jutro, a my nie możemy zostać bez wody w kuchni – w głosie młodszej z dziewczyn dało się wyczuć ironie
- Nie mam pojęcia.
- Może zadzwonię po Bartka, co? – na samo wspomnienie imienia siatkarza, na twarzy Majki pojawił się delikatny uśmiech
- I będziesz go ciągnęła o 10 rano w piątek przez cały Bełchatów żeby uszczelkę wymienił? Nie ma mowy.
- Zamierzasz do jutra nie używać kranu w kuchni i czekać, aż ten ideał o imieniu Jacek łaskawie go naprawi po swoim powrocie?
- Poproszę Michała o pomoc. – Blanka uśmiechnęła się mimowolnie – Zaraz wrócę.
Nie czekając na żadną reakcję ze strony kuzynki Brunetka szybko wyszła z mieszkania i udała się do bloku obok…
… delikatnie zapukała w drzwi. Odpowiedziała jej głucha cisza. Powtórzyła wcześniejsze działanie. Bez skutku. Jeszcze raz
- No idę już! – za drzwi dało się słyszeć zaspany głos Bąkiewicza, po chwili drzwi otworzyły się szeroko
Michał ubrany jedynie w czarne bokserki nawet nie spojrzał na swojego gościa, a prowadząc dalej swój monolog zaczął kierować się w głąb mieszkania.
- Kuraś czy ty się nie znasz na zegarku? Miałeś być o trzynastej, a nie parę minut po dziesiątej. Chyba już do końca przez tą miłość ci się w dupie poprzewracało.
- Cześć Michał. – Blanka zaśmiała się głośno widząc zaskoczenie malujące się na twarzy siatkarza
- Blanka?! Cześć. A co ty tu robisz? – delikatne zaróżowione policzki zdradzały jego zażenowanie i wstyd – Znaczy się wiesz cieszę się, że przyszłaś i przepraszam, że tak nie ubrany i w ogóle, ale w sumie dopiero po 6 położyłem się spać, i wiesz…ten… no… - uśmiechając się niepewnie pod nosem, dłonią pogładził swój kark – Coś się stało?
- W sumie miałam do ciebie małą prośbę. Poszła mi uszczelka w kranie, ale widzę, że jesteś nie do życia, więc jakoś poradzę sobie sama.
- Nie, czekaj! Pewnie, że ci pomogę.
- Na pewno?
- Jasne, tylko daj mi chwilkę, to przynajmniej się jakoś ubiorę. I wchodź do środka, tylko od razu przepraszam za ten burdel w salonie, ale nie zdążyłem posprzątać.
Brunetka z uśmiechem na ustach lekko kiwnęła głową na znak zgody…

- No i już. – Michał z satysfakcją w głosie wrzucił do skrzynki narzędzie, którym zakładał uszczelkę
- Nasz wybawicielu. – Majka zaśmiała się radośnie w stronę Bruneta
- Naprawdę nie wiem co byśmy zrobiły gdyby nie ty. Tylko teraz mam wyrzuty sumienia, że nie pozwoliłam ci się wyspać. – Blanka posłała w jego stronę serdeczny uśmiech
Bąkiewicz odwzajemnił gest.
- Nie ma o czym mówić. Sam przecież proponowałem ci swoją pomoc prawda?
Starsza dziewczyna lekko kiwnęła głową.
- A tak w ogóle to gdzie twoja pociecha? Śpi? – Michał oparł się plecami o blat jednej z kuchennych szafek
- Jest z moją mamą na spacerze, ale nie długo powinni przyjść.
Jak na komendę wszyscy troje usłyszeli głos otwieranych drzwi.
- A nie mówiłam.
Ku zaskoczeniu wszystkich zebranych w progu kuchni nie pojawiła się babcia z Oskarkiem, lecz Jacek.
- Co tu się dzieję? – jego wzrok od razu utkwił w wysokim brunecie
- Jacek? A co ty tu robisz? Miałeś wrócić dopiero jutro? – zmieszana Blanka uśmiechnęła się delikatnie w stronę swojego męża
- Jak widać wróciłem dzisiaj. Kto to jest? – jego spojrzenie lustrowało Michała od stóp do głowy
- Jestem Michał. Michał Bąkiewicz, wasz sąsiad z bloku obok. – siatkarz wyciągnął w stronę mężczyzny prawą dłoń
- Jacek Kowalski – blondyn zupełnie zignorował gest bruneta
- No to ja chyba pójdę już do siebie. – Michał westchnął lekko – Na razie dziewczyny.
- Cześć i jeszcze raz dzięki za pomoc. – Blanka uważnie przypatrywała się reakcji swojego męża
- Czekaj Michał. – Majka szybko wstała z miejsca – Odprowadzę cię.
Gdy tylko rozległ się dźwięk zamykanych drzwi Jacek posłał swojej żonie wymowne spojrzenie.
- To jak to będzie? – mężczyzna skrzyżował ręce na torsie – Łaskawie, dowiem się co się tu do cholery działo? 

7 komentarzy:

  1. Oj i widać jak świetnie może się bawić Blanka bez Jacka, jak odżyła i wreszcie jest sobą. Przecież to cudowna dziewczyna i marnuje się z tym palantem!
    Michał wyraźnie zaintrygowany Blanką :) strzelał sokolimi oczami :) dobrze, że mu zaufałą, że powiedziała co czuje i jak to jest z Jackiem. Bąku pomoże jej nie raz :) I ten taniec... Niezwykły ;)
    Majka ma racje! 6 dni? pewnie objeździł połowę burdeli w kolicy albo jakiech machlojki robił, no bez przesady..
    A i skorzystały z pomocy Michała ;) hahahah ta sytuacja u niego hahahahhahaha dobre :D Michał w czarnych bokserkach mmmm ^^ hahha Martuś nie tykaj, co nie twoje ;p już już opanowałam się ;p
    Pomógł , naprawił, posłodził :) a Jacek.. wszystko spierniczył! jeny... majka może lepiej żeby została bo on może pobić Blankę!... Boje się jak zareaguje...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Blanki... żadna kobieta nie zasługuje na takie życie, nawet jeśli nie zdaje sobie sprawy z tego, że postępuje głupio. Mam nadzieję, że Blanka nie pozwoli się dłużej tłamsić swojemu mężowi. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. normalnie już nie mogłam doczekac się odcinka;)
    dobrze że Blanka poszła na tą imprezę do Michała...
    odżyła i dobrze się bawiła....
    poza tym widac że Michał jest zafascynowany Blanką;)
    a Jacek zapewne zrobi jej wielką awanturę bo wyobrazi sobie niewiadomo co...

    czekam na nexta
    pozdrawiam;**
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz się zacznie... Ale z tego Jacka egoista! Co on sobie w ogóle wyobraża,ze Blanka nie może mieć sąsiadów,którzy jej pomogą? Przecież nic złego nie zrobiła. Ciekawa jestem jak on zareaguje. Bardzo podobał mi się taniec Blanki i Michała :) Czekam na kolejny :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ten Jacek mnie wkurza! Bardzo dobrze, że wrócił i to zobaczył i mam nadzieję, że Blanka w końcu wszystko mu wygarnie, zabierze Oskara i się gdziekolwiek, byleby najdalej od niego - wyprowadzi.
    Poza tym bardzo podoba mi się rozdział,
    niby zwyczajna imprezka, jeden taniec, a tu wszystko się w Blance chyba zmieniło ;D
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie na nowy! :)
    [volleyball-connecting-people]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacuś działa mi coraz bardziej na nerwy, jeszcze dobrze nie wie o co chodzi a juz bedzie robił awanturę założe sie ze tak bedzie, a Blanka z Michałem hmm :)) nic porozumienia już miedzy nimi się zawiazała i to bardzo mocno, dobrze ze Misiek wie ze Blanka jest mężatką to z tym różnie w opowiadaniach bywa a ti odrazu wszystko jasne i klarowne, podobało mi sie to ja Bąku myślała ze to Kuraś do niego zawitał i nawet nie zauwazył ze to Blanka biedaczek się zawstydził :P, ale pożadnyc z niego gość nie dośc ze zaoferował swoją pomoc to jeszcze złota rączka skarb po prostu :))

    OdpowiedzUsuń
  7. nie tak nie może być, widać gołym okiem że Blance lepiej jest bez tego całego Jacka, koleś mnie wkurza i nie dość że niema go prawie w domu to jeszcze jest zazdrosny o Bąka, w sumie też bym była ale bez przesady. Niech Michał pomoże Blance przejrzeć na oczy, on już tam sposób znajdzie ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń