- Maja, ale naprawdę nie musisz ze mną mieszkać przez ten tydzień –
zapewniała Blanka kuzynkę, która właśnie weszła.
- Uwierz mi, że wszystko jest lepsze niż mój własny dom, a dodatkowo ktoś
musi ci pomóc podczas kolejnej przedłużonej delegacji Jacka – powiedziała
młodsza z dziewczyn.
- Taką ma pracę.
- Yhym, ulokuje się w tym pokoju co zawsze – stwierdziła Majka i tam
zaniosła swoją walizkę.
Była godzina dwudziesta. Nie łatwo było wyprowadzić się z domu, bo mama cały
czas próbowała ją zatrzymać, ale musiała. To ciągłe gadanie o Piotrku i
zbliżających się wielkimi krokami oświadczynach doprowadzało ją do szału. Nie
chciała wyglądać gorzej niż teraz. Była wrakiem tej dziewczyny, której wszędzie
było pełno i umiała się cieszyć z każdego promyka słońca. Dopiero teraz
zrozumiała jak wiele Bartosz dla niej znaczył. Wróciła do Blanki i usiadła
wygodnie w fotelu, a do ręki wzięła lampkę czerwonego wina.
- Maja, wiem, że nie chcesz o tym gadać, ale powiedz mi co z wami?
- A są jacyś my? Dziś jest sobota ostatni raz widziałam się z nim w
poniedziałek.
- Może powinnaś zadzwonić i umówić się na spotkanie?
- Blanka dla ciebie zawsze wszystko jest proste. Zawsze pierwsza wyciągasz
rękę do zgody nawet jeśli to jest Jacka wina. Ja teraz tak nie umiem.
Zwłaszcza, że mam poczucie winy – powiedziała i upiła łyk wina.
- Może nie jest za późno na uratowanie tego związku?
- Tylko wiesz nie wiem czy chcemy coś budować na gruzach. Wiesz mogłabym
się wprowadzić do mieszkania od babci, ale nie mam odwagi – szatynka nie
wiedziała kiedy z jej oczu zaczęły płynąć łzy. – Babcia zawsze mówiła mi, że
mam nie bać się walczyć o swoje szczęście, że jestem wiele warta. Jednak teraz
gdy zmarnowałam sobie życie nie widzę sensu aby tam zamieszkać.
- Maja, przecież Bartek nie powiedział, że to koniec.
- Nie, ale czasami czyny mówią więcej niż słowa i może tak lepiej. W końcu
przestałam mu zatruwać życie jak jakaś trucizna – Majka wypiła jednym duszkiem
wino i poszła spać.
Dni mijały dalej. Poprzedni nie różnił się niczym od poprzedniego. Wszystko
było takie samo, a przynajmniej w odczuciu i ocenie Majki. Dziewczyna jeśli nie
miała zajęć na uczelni sprzątała mieszkanie kuzynki tak, że to w końcu lśniło
na błysk, a Blanka miała ochotę wyrzucić swoją przyjaciółkę za drzwi.
Wiedziała, jednak, że nie może. Rozumiała, że Maja próbuje walczyć z ogromną
chęcią wykonania telefonu do Bartka i te wszystkie czynności, które sobie co
chwile wymyślała miały działać terapeutycznie. Mężatka jednak każdej nocy
słyszała tłumiony szloch swojej tymczasowej współlokatorki.
Gdy trzy dni później wyszyły na popołudniowy spacer z Oskarkiem panowała
między nimi cisza. Jak zwykle zresztą ostatnio. Zazwyczaj dziewczyny nie mogły
się nagadać. Teraz apatyczność Majki była nie do pokonania. Blanka od dawna
zaprzestała docierania do świata kuzynki, który ukryty był pod jakąś powłoką,
którą mógł tylko pokonać Bartosz. Starsza z kobiet nie mogła zrozumieć jak w
jednej chwili dwa światy mogły się tak oddalić i udać, że to co trwało dziewięć
miesięcy jest nic nie warte. Zarówno ani Maja ani Bartek nie wykonali jednego
telefonu do siebie.
- Cześć Blanka! – dziewczyna rozejrzała się w prawo skąd dochodził dźwięk i
ujrzała obok wysokiego szatyna, który kilka dni temu pomógł jej wtaszczyć
zakupy na drugie piętro.
- Hej! – brunetka obdarzyła go radosnym uśmiechem.
- Widzę, że z synkiem na spacer wyszłaś – powiedział Michał i uśmiechnął
się do chłopczyka, który leżał we wózku.
- I z kuzynką. Maja poznaj Michał. Michał to jest moja kuzynka Majka.
- Miło mi – powiedziała Maja i wymusiła na swojej twarzy uśmiech i podała
rękę chłopakowi.
Dobrze wiedziała kto to jest. Nie znała chłopaka osobiście, ale wiedziała,
że jest to Michał Bąkiewicz najlepszy przyjaciel Bartosza. Niestety uśmiech
szybko przeszedł w grymas, który miał opanować płynące łzy.
- Mi również. Słuchaj, urządzam małą imprezę, a w zasadzie parapetówkę i
zapraszam na nią ciebie i twoją kuzynkę. Co wy na to? – spytał Bąkiewicz i
posłał Blance ciepły uśmiech, który spowodował, że w oczach dziewczyny pojawiły
się wesołe iskierki.
- Przy… - Majka nie skończyła, ponieważ przerwała jej Blanka.
- Chętnie. Moja mama zajmie się małym, bo dziś przyjeżdża.
- Super. Przepraszam was, ale idę dalej szykować mieszkanie. To u mnie o 19
– powiedział i odszedł.
- Coś ty zrobiła – szepnęła Majka.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
- Czyli mówisz, że Michał jest przyjacielem Bartka? – spytała dla pewności
Blanka.
- Czy wyraziłam się nie wyraźnie? Tak, jest nim, a co za tym idzie Bartek
też będzie na tej imprezie dlatego nie chciałam na nią iść – powiedziała Maja i
poprawiła włosy.
- Maja, nie możesz go wiecznie unikać.
- Skąd ty możesz wiedzieć co ja mogę, a co nie? Skoro się nie odzywa to
znaczy, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego czyż nie? Zresztą tak będzie
lepiej. Pokażę się tam na chwilę i zniknę. Przy odrobinie szczęścia nawet nie
zauważy mojej obecności.
- Tylko widzę jeden mały problem. Ty nie masz szczęścia od urodzenia. A
teraz chodź, bo się spóźnimy – stwierdziła, Blanka i poszła do przedpokoju.
Fakt był faktem. Maja nie miała szczęścia. Nigdy nie czuła się dobrze w
rodzinie w której przyszła na świat. Zawsze miała wrażenie, że to nie jej
bajka, że powinna wychowywać się w rodzinie z normalnym statusem materialnym.
Pieniądze nie były tym co dawało jej szczęście. Większości tych, które
dostawała od rodziców wpłacała na konto lub chowała w pokoju. Spokojnie mogłaby
zacząć życie na własną rękę bez zgody rodziców i nie brakowałoby jej na nic
pieniędzy, a dodatkowo po obronie pracy magisterskiej uczelnia na której się
kształciła miała polecić ją jednej z najlepszych polskich gazet. Dziewczyna
spojrzała w lustro. Makijaż zakrył spustoszenia jakie spowodowały na jej twarzy
nie przespane noce, włosy delikatnie uniesione sprawiały wrażenie pięknych i
zdrowych, a mała czarna, którą miała na sobie podkreślała jej idealną figurę.
Sukienka była bez ramiączek i sięgała do połowy uda. Drżała ze strachu przed
spotkaniem z Bartkiem. Wiedziała, że jego błękitne tęczówki spowodują, że
powróci to przed czym tak uparcie się broniła. Blanka natomiast promieniała
radością i szczęściem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miała okazję gdzieś
wyjść. Ubrała się w zieloną sukienkę na jedno ramię sięgającą przed kolano.
Starannie przygotowała każdy dodatek nie tylko swojego stroju, ale również i
kuzynki. Teraz z niecierpliwością czekała na to, aż Majka łaskawie wyjdzie z
łazienki. W końcu gdy się na to zdecydowała mama starszej z dziewczyn życzyła
im miłej i rozsądnej zabawy. Blanka znała adres Bąkiewicza i to ona prowadziła
do jego mieszkania. Maja z każdym krokiem bała się. Zmierzali do miejsca gdzie
była ukryta jej oaza. Nie mogła uwierzyć w tak wielki przypadek, gdy okazało
się, że Bąku mieszka z nią przez ścianę. Weszły do środka kiedy Michał otworzył
im drzwi i ze zdziwieniem przyznały, że impreza już się rozkręca.
- No, drogie panie wyglądacie cudownie – powiedział gospodarz i podał
każdej z nich po lampce szampana.
- Dzięki – odpowiedziały razem.
- A i nie zwracajcie na nich wszystkich uwagi. Czasami jak się bawimy to
różne rzeczy robimy.
Majka rozejrzała się i upiła
łyk szampana, a w zasadzie zamoczyła tylko usta. Gdy Michał mówił coś do Blanki
ona ujrzała Bartka, który szedł właśnie do stołu z jakąś dziewczyną uczepioną
mu na ramieniu. Poczuła jakby miliony małych igiełek wbijały się w jej młode
serce. Nie mogła uwierzyć, że tak szybko sobie kogoś znalazł. Powiesiła swój płaszcz
razem z torebką na wieszaku i weszła do salonu. Była tu cała drużyna Skry
Bełchatów. Dobrze znała z widzenia każdą z tych twarzy. W końcu jej
specjalizacją na studiach było dziennikarstwo sportowe. Stanęła na początku
przy segmencie i obserwowała otoczenie. Co jakiś czas upijała niewielki łyk
szampana, a musujące bąbelki przyjemnie łaskotały jej gardło. Przed oczami
miała widok Kurka z tą blondynką. Nie zamierzała mu robić scen, bo po prostu
nie miała do tego prawa. Nie zauważyła gdy podszedł do niej Mariusz Wlazły.
Uśmiechnął się do niej.
- To chyba ty jesteś jedną z
tych dwóch nieznajomych dziewczyn, które Bąku zaprosił – powiedział.
- Tak. Niestety tak.
- Rozumiem. Brak nastroju na
imprezę.
Na początku rozmowa nie kleiła
się zbytnio, ale kiedy Mariusz w końcu przełamał mur niechęci do jakiejkolwiek
konwersacji nie mogli przestać mówić. Co chwila wybuchali śmiechem i
komentowali co niektórych ludzi na imprezie.
KILKA KROKÓW DALEJ
Zauważył ją. Stała i
rozmawiała swobodnie z Mariuszem. Wyglądała pięknie. Delikatnie, ale odważnie.
Skromnie, ale kusząco. Dla niego była idealna, ale już nie jego. Upił łyk
napoju.
- Kogo tam Kurek obserwujesz?
– spytał Jakub Novotný.
- Nikogo – odpowiedział
Bartek.
- Yhym. Jasne. A już wiem. Tę
dziewczynę, która rozmawia z Mariuszem. Ładna jest.
- Pewnie zajęta.
- Wydaje mi się, że nie. A tak
w ogóle to skąd ją Michał zna?
- Skąd mam to wiedzieć? –
Bartka wyraźnie zaczynała irytować ta wymiana zdań.
- Wydaje się sympatyczna i
inteligentna. A do tego ładna. Ideał – stwierdził Novotný.
Bartek nie skomentował tego i
pozwolił odejść koledze z drużyny. Westchnął cicho. Miał nadzieję, że uczucie
Majki w stosunku do niego było szczere i nie znalazła pocieszenia lub nie
znajdzie zbyt szybko pocieszenia w ramionach Piotra. Mimo, że na początku
cieszył się na tę imprezę teraz miał ochotę jak najszybciej opuścić mieszkanie
przyjaciela. Niestety Michał na to mu nie pozwolił. Po piętnastu minutach
postanowił odszukać wzorkiem Majkę. Dziewczyna w najlepsze tańczyła z Kubą na
prowizorycznym parkiecie i nie wyglądała na osobę, która kilka dni temu
zakończyła związek. Uśmiechała się i była radosna. W Bartku wzburzyła się krew.
Ona była jego. To on ją kochał. To była jego wielka miłość. Ona była jego
Majką, która teraz udawała, że go nie widzi i nie zna. Ścisnął z całej
siły szklankę, która pod wpływem siły która została na nią wywołała pękła
kalecząc dłoń chłopaka.
U MAJKI
Nie wiedziała nawet kiedy
minęły dwie godziny od kiedy jest w mieszkaniu Bąkiewicza i wspaniale się bawi.
Od dawna nie miała na twarzy tak długo uśmiechu, lecz wszystko zepsuło się
nagle gdy ujrzała nie daleko Bartka wpatrzonego w nią i w jego kolegę z zespołu
z Jakuba Novotnýego. Niby bawiła się cudowanie, ale jednak to w ramionach Kurka
wolałaby tonąć w tańcu. Przeprosiła Kubę i poszła w kierunku kurtek. Z małe j
kopertówki wyciągnęła paczkę miętowych papierosów i zapalniczkę. Dobrze znała
układ mieszkania Michała, ponieważ był dokładnie takie samo jak jej. Wyszła na
balkon. Przez jej rozgrzane ciało przebiegł dreszcz gdy została owiana przez
zimny wiatr. Wyjęła jednego papierosa i odpaliła. Zaciągnęła się spokojnie.
Tego potrzebowała od kilku dni. Maja nie paliła nałogowo, ale czasami
nachodziły ją takie momenty kiedy musiała doprowadzić do swojego organizmu
nikotynę, która działa uspokajająco i relaksująco, a jednocześnie chociaż na
kilka chwil terapeutycznie. Nie zdążyła doprowadzić do swoich płuc trzeciej
ilości nikotyny, gdyż ktoś wyrwał jej papierosa z ręki.
- Zwariowałaś? – to był nie
kto inny tylko jej Bartek.
- Nie. – odpowiedziała i nie
spojrzała na niego.
- To czemu palisz? Co ci
strzeliło do głowy? – Bartek zadawał mnóstwo pytań i jednocześnie wyrwał
dziewczynie paczkę i zapaliczkę.
- To jest moje życie i moja
sprawa.
- Do niedawna była jeszcze
moja – powiedział nim zdążył ugryźć się w język.
Nie odpowiedziała. Nie miała
również odwagi spojrzeć na niego. Nie chciała ujrzeć jego błękitnych tęczówek,
ponieważ wiedziała, że może wtedy postąpić mało logicznie. Zerknęła na jego
lewą rękę, która opatrzona była bandażem, na którym widniały ślady krwi.
- Co ci się stało w rękę?
- Nic takiego. Maja…
- Tak?
- Co się z nami dzieje?
- Nie wiem. Chyba pogubiliśmy
się.
Nagle z głośników poleciała
piosenka Seweryna Krajewskiego „Uciekaj moje serce”. I ona i ona uśmiechnęli
się pod nosem. To przy tej piosence po raz pierwszy się pocałowali. Zawsze
mieli do niej sentyment i chętnie jej słuchali. Ona spojrzała na Bartka i utonęła
w głębi jego spojrzenia. Dopiero teraz poczuła się bezpiecznie. Teraz była w
szczęśliwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie wiedziała kiedy Bartek pocałował
ją, a ona odwzajemniła jego gest. To za smakiem jego ust tęskniła najbardziej.
Westchnęła cicho i przytuliła się mocniej do Bartka. Ich serca były jednym
rytmem i mówiły jedno. Zatonęli w swoich objęciach.
Napierw błędy które znalazłam :
OdpowiedzUsuń- Poprzedni nie różnił się niczym od poprzedniego.
- Maja poznaj Michał.
Więcej nie znalazłam ;p
A co do rozdziału podoba mi się i oby tak dalej ;)
Świetny, po prostu genialny rozdział. ;D
OdpowiedzUsuńJa po prostu wiedziałam, czułam, że im się to wszystko ułoży, że będzie dobrze, że się spotkają i pogodzą.
Teraz tylko czekać, aż przestaną ukrywać swój związek.
Czekam na kolejny!
[volleyball-connecting-people]
Ja wiedziałam ;D A przynajmniej się domyślałam ;D Dobrze jest i oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńBoże a ja już widziałam oczyma wyobraźni Bartka wychodzącego z imprezy z blondynką i zapłakaną Majkę :) A tu taka miła,cudowna niespodzianka:) Widać jak bardzo się kochają. Niech Maja oleje rodziców i ich chore ambicje związane z wydaniem córki za kogoś "lepszego". No i czekam na następny rozdział i rozwinięcie akcji z Miśkiem i Blanką :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńodcinek jest genialny poprostu;)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiecie jak się cieszę że Majka i Bartek spotkali się na tym przyjęciu...
na początku myślałam że to wszystko ułoży się zupełnie inaczej...
że Bartek będzie z tą blondynką a Majka cały wieczór spędzi z Kubą...
ale na szczęście wszystko potoczyło się zupełnie inaczej;)
mam nadzieję że teraz już wszystko będzie dobrze;)
czekam na nexta
pozdrawiam;**
(kolejna-szansa)
moge trzepnąc Kurka z jakąś tam blondynę jak on mógł, a Maja też ma u mnie przechlapane za to ze sie do niego nie odzywała tyle czasu, no ale widać ze pod koniec rozdziału nawiazała sie miedzy nimi jako taka nic porozumienia, zastanawia mnie tylko na jak długo bo znajac Makę zaraz znowu z czymś wypali, troszke mało Blanki i Michała ale zapewne w nastepnym rozdziale bedzie ich wiecej
OdpowiedzUsuńtak wiec czekam na kolejny rozdział