wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 28 – „Może możesz zatrzymać świat, bo chciałabym czasem spędzić z Tobą czas.”


Blanka siedziała w fotelu i starała się skupić na czytanej książce. Jednak nie mogła. Czytała kilka razy to samo zdanie. W myślach cały czas miała Michała. Tęskniła za jego przyjemnym głosem, ciepłymi tęczówkami i silnymi ramionami. Wszystko zepsuła. Nie dziwiła się siatkarzowi, że nie chciał jej znać. Sama postąpiłaby pewnie tak samo. W końcu oskarżyła go o morderstwo tylko dlatego, że w chwili gniewu groził Jackowi. A przecież on w ten sposób chciał ją chronić. Ją i Oskarka. Po policzku spłynęła jedna łza. Otarła ją szybko. Nie chciała się narzucać Michałowi. Gdzieś w głębi duszy wierzyła, że może jednak mężczyzna da im jeszcze jedną szanse. Ona się po prostu zakochała. Zakochała się na poważnie i na zawsze. To nie było zauroczenie takie jak Jackiem. To uczucie było szczere i płynęło z jej serca. Jej dusza cierpiała, ponieważ brakowało jej Michała. Nigdy nie sądziła, że jej życie może stać się tak bardzo skomplikowane. Teraz nie dość, że była samotną matką to jeszcze doszło złamane serce. Przed oczami stanęły jej wszystkie wspólne chwile z Michałem. Uśmiechnęła się lekko. Podziwiała go za walkę i determinację. Za nic nie chciał się poddać. Walczył o nią i o jej synka, który pokochał go. Blanka wiedziała, że Michał byłby idealnym ojcem. Sam fakt, że z czułością zajmował się Oskarem. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk dzwonka do drzwi. Wycierając łzy z policzków poszła otworzyć.
- Michał? – spytała zdziwiona.
- Nie porozmawialiśmy ostatnio – powiedział mężczyzna, a zza pleców wyjął bukiet czerwonych róż.
- Przepraszam, ale ty potem tak szybko poszedłeś.
- Byłaś zmęczona. To zrozumiałe . Kwiaty są dla ciebie – powiedział i wręczył je kobiecie.
- Dziękuje, ale za co? – spytała, a w jej oczach znowu pojawiły się łzy.
- Chyba nie będziemy rozmawiać na korytarzu? – odpowiedział pytaniem na pytanie siatkarz i uśmiechnął się.
Brunetka wpuściła go do środka, a sama poszukała wazonu, w którym umieściła kwiaty, a następnie postawiła na stole w salonie. Usiadła w fotelu i czekała, aż Michał zacznie rozmowę. Nie wiedziała co ma powiedzieć mimo, że wiele razy przed snem wyobrażała sobie taką chwilę. Ponownie odżyła w niej nadzieja, że może jednak ona i Michał będą jeszcze razem. Nie pragnęła niczego więcej tylko jego. Potrzebowała go. Był jej tlenem, wodą, wszystkim co było nie zbędne do życia. I nie przeszkadzało jej nawet to, ze nie byłoby go całymi dniami w domu, bo musiałby być na treningach. Wiedziała, że gdyby była taka potrzeba Bąkiewicz zrezygnowałby z treningu i został z nią oraz jej dzieckiem. W końcu mężczyzna postanowił przerwać ciszę.
- Blanka, wiesz, że mnie zraniłaś i to bardzo. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że byłbym w stanie zabić Jacka.
- Michał, przepraszam, ale… Ja nie wiem co się ze mną działo. Tyle rzeczy na raz. Wszystko szło nie tak jak powinno. Ja wiem, że ty w życiu tego byś nie zrobił – powiedziała dziewczyna, a jej głos zaczął drżeć.
- Blanka, Kocham Ciebie i Oskara. Szaleje za wami jak wariat – powiedział mężczyzna i wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, a ona ujęła ją i usiadła obok niego na kanapie.
Michał, objął ją ramieniem i przytulił mocno do siebie.
- Kocham Cię, Michaś. Kocham nad życie – szepnęła wtulona w jego tors.
Mężczyzna, podniósł jej brodę tak żeby spojrzała na niego i z zachłannością wpił się w jej delikatne wargi. I ona i on za tym tęsknili. Za swoją bliskością. Potrzebowali się. Byli sobie niezbędni do dalszego funkcjonowania. Nie mogli uwierzyć, że w końcu nad ich wspólnym życiem zaświeciło słońce. Pojawił się delikatny promień nadziei. Nie liczył się świat. Byli tylko oni. W końcu ze sobą i bez obawy, że gdzieś w jakimś innym mieszkaniu czeka na brunetkę jej zaborczy mąż. Teraz wszystko miało być łatwiejsze, bo byli silniejsi. Ich siła polegała na tym, że mieli siebie i swoją miłość. Michał wiedział, że teraz nie zależnie jaką górę musieliby pokonać dadzą radę, ponieważ mają siebie i tylko to się liczy. Blanka z uśmiechem przerwała pocałunek. Już wiedziała, że nie przeprowadzi się do żadnej Warszawy. Mimo, że w Bełchatowie spotkało ją wiele złych chwil, gdzie główną rolę odgrywał Jacek,  to jednak spędziła tutaj wiele szczęśliwych momentów w swoim życiu z Michałem. Ich rozmowę przerwały otwierane drzwi i męski głos.
- Majeczko, ale nic ci nie jest?
- Bartuś, wejdź w ósmym miesiącu ciąży na drugie piętro bez zadyszki i bez pocenia się – odpowiedział damski głos.
- Chyba, przyszli państwo Kurek wrócili – zaśmiał się Michał i razem z Blanką wyszli do przedpokoju, aby przywitać się z przyjaciółmi.
MIESIĄC PÓŹNIEJ
Blanka, czekała w poczekalni. Jej kuzynka od kilku godzin przebywała na sali porodowej. Brunetka bardzo chciała jej towarzyszyć w tej ciężkiej i trudnej chwili, ale nie mogła. Z niecierpliwością przechadzała się po szpitalnym korytarzu i coraz bardziej się denerwowała. Dodatkowo Bartek i Michał byli na zgrupowaniu kadry i żaden z nich nie odbierał telefonów. Blanka kilka razy nagrała się im wiadomości na skrzynki pocztowe, ale żaden z nich nie raczył oddzwonić. Przyszła pani Bąkiewicz synka zostawiła z sąsiadką, a sama przyjechała do szpitala. Zaczynała niepokoić się o Majkę. Dziewczyna do szpitala trafiła wczoraj wieczorem po rozmowie z Bartkiem. Brunetka przeczesała włosy ręką i ponownie wykręciła numer do Kurka, lecz znowu odezwała się poczta.
- Cholera, Kurek – syknęła dziewczyna i schowała telefon do kieszeni.
- Blanka, co z Majką? – kobieta za sobą usłyszała głos szatyna.
- Jak to co? Rodzi Twoje dziecko – powiedziała Blanka i uśmiechnęła się lekko, ponieważ za plecami Bartka stał jej Michał.
- Jak długo to trwa? – spytał, a w jego głosie dało się wyczuć zaniepokojenie.
- Dłuższą chwilę, ale nie możesz tam wejść. Musisz czekać – powiedziała Blanka i przywitała się z Bąkiewiczem.
- Tęskniłem – powiedział Michał i przytulił do siebie mocniej brunetkę.
- Ja również. Oskarek też – stwierdziła kobieta.
Tym razem to nie Blanka, ale Bartek przemierzał nerwowo cały korytarz w oczekiwaniu na jakieś wieści. Był bardzo zdenerwowany. Pluł sobie w twarz, że przyjął powołanie do kadry właśnie teraz, kiedy Maja go najbardziej potrzebowała. Powinien być z nią, wspierać ją, a nie gnać ze Spały na łeb, na szyję do szpitala. W końcu to dziś miał zostać ojcem. Nie mógł doczekać się tego ważnego dnia kiedy po raz pierwszy ujrzy swoje dziecko. Kochał je nad życie. Każdego dnia dziękował Bogu za to, że będzie ojcem. Brunetka obserwowała szatyna i uśmiechała się pod nosem. Pamiętała, że Bartek kilka miesięcy temu był jak duże dziecko. Wiecznie roztrzepany i miał sto pomysłów na minutę, a teraz był głową rodziny. Kobieta doskonale widziała jak Kurek starał się Majce nieba przychylić podczas ciąży.
- Pan Bartosz Kurek – z sali wyszła niewysoka położna.
- To ja – powiedział mężczyzna, a jego twarz przybrała szary odcień.
Blanka uśmiechnęła się pod nosem i wtuliła mocniej w Michała.
- Proszę za mną – kobieta powiedziała to bardzo oficjalnym tonem, a siatkarz zbladł jeszcze bardziej niż to możliwe.
Ruszył jednak z położną, jednocześnie zakładając szpitalny strój, który miał mu umożliwić wejście do rodziny.
- Proszę. Może pan wejść – powiedziała kobieta z uśmiechem, gdy znaleźli się na miejscu.
Szatyn z bijącym mocno sercem położył dłoń na klamce, a następnie niepewnie zaczął ją naciskać. Teraz naszedł go strach. Bał się zobaczyć Maję i swoje dziecko. Zupełnie nie wiedział czemu. Po prostu bał się i nie mógł tego w żaden racjonalny sposób wyjaśnić. W końcu przemógł się w sobie i wszedł do środka. Jego błękitnym tęczówką ukazał się piękny widok. Jego Maja trzymała w ramionach ich dziecko.
- Maja – powiedział i podszedł do niej.
- Bartuś – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do niego.
Na jej twarzy malowało się zmęczenie, ale i szczęście. Widział w brązowych tęczówkach radość z tego, że w końcu ich Szkrab jest z nimi tutaj. Szatyn usiadł na skraju łóżka i objął kobietę ramieniem.
- Czaruś, przywitaj się z tatą – powiedziała kobieta i delikatnie musnęła czółko swojego syna.
- Czarek? – spytał siatkarz i uśmiechnął się.
- Tak. Cezary Kurek.
- A może ty chciałabyś zostać Majką Kurek?
- To miały być oświadczyny? – spytała brunetka i spojrzała na mężczyznę.
- O lepsze postaram się jak wyjdziecie ze szpitala – powiedział i pocałował ją w czoło.
Maja, oparła się o jego tors i z uśmiechem wpatrywała się w ich synka. Teraz nie potrzebowała do szczęścia niczego więcej. Miała rodzinę, którą kochała i o którą zamierzała walczyć nawet z samym diabłem. Pocieszyła się tylko, że jej rodzicom daleko do szatana. 

4 komentarze:

  1. widzę że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku Blanka pogodziła się z Michałem i dobrze przecież o to właśnie chodziło, a teraz jeszcze Majka urodziła ślicznego kochanego Czarusia, nie powiem imię bardzo oryginalne, a chyba jeszcze oryginalniejsze były oświadczyny w wykonaniu Kurka :P

    jeszcze dwa rozdziały oj bede sie musiała otrząsnąć z szoku, zżyłam się z bohaterami tutaj, ciężko bedzie się rozstać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, ja tu nie widzę braku weny ;p mnie się odcinek szalenie podobał :D takie mogą być :D
    Michaś poszedł po rozum do głowy i się zeszli z Blanką :) jak słodko, jak dobrze im razem :)
    I państwo Kurek wrócili ;p
    Mały skok w czasie i porodówka :D dobrze, że nia taka jak A.ni M.ru M.ru ;p
    Och te chłopy, zawsze nie w czas ;p ale przynajmniej przyjechały i Bartosz dzidzie zobaczył i pokochał od razu :D mega oryginalne oświadczyny, nie ma co ;p
    Oj dziewuszki, przecież niedawno to zaczynałyście ;(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze najważniejsze: TRZYMAM KCIUKI ZA TEA!!!!
    Co do rozdziału to jak to dobiegamy końca? :( Szkoda,ale cieszę się,ze wszystko się układa jak należy :) Nareszcie Michał i Blanka mogli porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. A narodziny małego Czarusia Kurka były pięknym uwieńczeniem tego rozdziału :) Czekam na kolejny,pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To jeszcze nie koniec matur więc moja droga Tea trzymam mocno kciuki.! Co do rozdziału cieszę się że Majka już urodziła. Mają małego szkraba w domu. :) I u Blanki też się zaczęło układać. Skoro jest sielanka domyślam się, że zbliżą się już koniec powolutku...
    Czekam na new;*

    OdpowiedzUsuń