Pierwsze promienie słońca wpadające do
niewielkiej sypialni przez okno sprawiły, że Maja z niemałym żalem uwolniła się
z objęć Morfeusza. Przeciągając się w łóżku z uśmiechem na ustach spojrzała na
zegarek stojący na nocnej szafce. Dochodziła dziewiąta. Bartek już od ponad
godziny był w klubie. Dzisiejszy dzień był dla niego naprawdę ważnym, Macerata
walczyła z Trentino o mistrzostwo Włoch. Tylko jeden wygrany mecz dzielił Kurka
od upragnionego triumfu nad niezbyt przez niego lubianym zespołem, a Majka
przyrzekła sobie, że będzie dopingowała go na trybunach. Pomimo sprzeciwu ze
strony Bartka i prób namówienia ją na telewizyjną transmisję, ona była
nieugięta. Co prawda termin porodu zbliżał się coraz bardziej, jednak
dziewczyna czuła się na tyle dobrze, że bez większych przeszkód mogła na żywo
podziwiać swojego chłopaka w akcji. Ten ‘urlop’ we Włoszech był jej naprawdę
potrzebny. Mogła spokojnie odpocząć i zrelaksować się wiedząc, ze ma u swojego
boku Kurka, który był na każde jej zawołanie. Troszczył się o nią i traktował
jak królową. Maja niejednokrotnie w śmiechu powtarzała mu, że ciąża to nie
choroba i zrobienie sobie herbaty czy pójście do kuchni po jakiś owoc nie
zagrozi dziecku. Ale Bartek był uparty i wolał dmuchać na zimne. W obawie przed
chociażby najmniejszymi komplikacjami szatyn postarał się o stałą obserwację
Mai przez miejscowego lekarza. Pożywne posiłki czy świeże owoce i warzywa stały
się podstawą diety brunetki. Jednym słowem Bartek oszalał na punkcie dziecka.
Maja widząc jak Kurek zachowuje się teraz, kiedy Maleństwo jeszcze nie pojawiło
się pomiędzy nimi, z uśmiechem spoglądała w przyszłość. Jednego mogła być pewna
– siatkarz będzie kochał ich Szkraba z całego serca.
Dziewczyna w końcu zdecydowała się wstać z łóżka. Nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę skierowała swoje kroki w stronę kuchni. Tak jak podejrzewała na kuchennym stole znajdowało się starannie przyrządzone śniadanie, a tuż obok tacy z jedzeniem leżała mała karteczka. Śmiejąc się radośnie Maja podniosła kawałek papieru.
‘ Dzień dobry Skarby. Przygotowałem dla Was śniadanie, tosty z dżemem malinowym, Wasze ulubione. Sok też był świeżo wyciskany. Smacznego. Bartek. ‘
Brunetka z uśmiechem pokręciła głową.
- Wariat z tego twojego taty, wiesz skarbie? – jej dłoń delikatnie głaskała zaokrąglony brzuszek
Szczerze mówiąc Maja sama nie wierzyła, że pomiędzy nią, a Bartkiem jeszcze cokolwiek się ułoży. Nie chciała po raz kolejny go skrzywdzić i to właśnie lęk przed tym blokował ją przed jakimkolwiek działaniem. W głębi serca była nawet wdzięczna Bąkiewiczowi za to, że powiedział Kurkowi o Darku. W prawdzie Darek był dla niej tylko dobrym kolegą i nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, że oboje mogliby stać się parą, nie mniej jednak to właśnie ta znajomość sprawiła, że jej Bartek postanowił znowu zaryzykować. Teraz wszystko było na swoim miejscu. Oboje od nowa zaczęli odkrywać w sobie miłość, o której istnieniu ostatnimi czasu starali się zapomnieć. Znów zaczynali dostrzegać z pozoru błahe drobnostki, które sprawiły, ze w ich życiu znów zagościła radość. Wystarczyło ciepłe spojrzenie, niewinny uśmiech czy miłe słowo a cały dzień zdawał się być niekończącą się bajką z ‘żyli długo i szczęśliwe’ w tle. Jednak mimo to do pełni szczęścia Mai brakowało już tylko jednego – wsparcia rodziców. To zadziwiające jak decyzja o zerwaniu zaręczyn z Korzeckim wpłynęła na relacje dziewczyny z dwoma niezwykle ważnymi osobami w jej sercu. W końcu byli jej rodzicami, tak? Dali jej życie, wychowali, pozwolili rozwijać swoje pasję i zainteresowania, a teraz zachowywali się zupełnie tak jakby Majka była dla nich kimś zupełnie obca. Od dni w którym brunetka wyprowadziła się z domu, ani razu do niej nie zadzwonili, nie zapytali się jak jej samopoczucie i czy niczego jej nie potrzeba. Oczywiście, że Maję takie postępowanie raniło. Tęskniła za nimi, ale wiedziała, że dopóki oni sami nie zaakceptują jej wyboru żadna konwersacja nie wchodziła w grę. Skończyłoby się jedynie na kolejnej kłótni, padłyby słowa, których później brunetka mogłaby żałować, a stresy mogłyby jedynie zaszkodzić dziecku. Dlatego też dziewczyna postanowiła, że kiedy tylko po porodzie będzie się czuła w pełni sił złoży swoim rodzicom niezapowiedzianą wizytę. W końcu nie miała zamiaru ukrywać przed nimi własnego dziecka. W głębi serca Majka wierzyła, że być może widok takiego małego Szkraba rozmiękczy ich zgorzkniałe serca i wreszcie pojmą, że ona jest szczęśliwa u boku Bartka.
Z jej zamyśleń wyrwał ją dźwięk komórki. Sięgając do kieszeni szlafroka wyciągnęła swój telefon poczym widząc na wyświetlaczu ‘Bartuś dzwoni’ uśmiechnęła się szeroko. W wyśmienitym humorze wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak?
- No witajcie Skarby, jak się czujecie?
- Bardzo dobrze i zaraz zabieramy się za śniadanie które przyrządziłeś. Wszystko wygląda tak smakowicie, że aż szkoda tego zjeść.
- Masz zjeść wszystko, co do jednego okruszka, tak?
- Tak jest, panie kapitanie – dziewczyna zaśmiała się serdecznie
- Kochanie jesteś pewna, że chcesz przyjść na ten mecz? Może naprawdę zostań w domu i obejrzyj go w telewizji. Tu będzie głośno, jeszcze coś nie daj Boże wam się stanie.
- Bartuś, jesteś przewrażliwiony.
- Po prostu się o was martwię. Nigdy bym sobie nie darował gdyby coś wam się stało.
- Ale nic się nie stanie. – dziewczyna westchnęła lekko – Dlatego masz się postarać bo dzisiejszego popołudnia chcemy widzieć na twojej szyi medal.
- Tak jest pani kapitanowo. – szatyn zaśmiał się radośnie
- W takim razie do zobaczenia. – brunetka już chciała się rozłączyć, jednak głos siatkarza powstrzymał ją przed wciśnięciem czerwonej słuchawki
- Maja?
- Tak?
- Kocham Was.
Na twarzy Majki mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech.
Dziewczyna w końcu zdecydowała się wstać z łóżka. Nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę skierowała swoje kroki w stronę kuchni. Tak jak podejrzewała na kuchennym stole znajdowało się starannie przyrządzone śniadanie, a tuż obok tacy z jedzeniem leżała mała karteczka. Śmiejąc się radośnie Maja podniosła kawałek papieru.
‘ Dzień dobry Skarby. Przygotowałem dla Was śniadanie, tosty z dżemem malinowym, Wasze ulubione. Sok też był świeżo wyciskany. Smacznego. Bartek. ‘
Brunetka z uśmiechem pokręciła głową.
- Wariat z tego twojego taty, wiesz skarbie? – jej dłoń delikatnie głaskała zaokrąglony brzuszek
Szczerze mówiąc Maja sama nie wierzyła, że pomiędzy nią, a Bartkiem jeszcze cokolwiek się ułoży. Nie chciała po raz kolejny go skrzywdzić i to właśnie lęk przed tym blokował ją przed jakimkolwiek działaniem. W głębi serca była nawet wdzięczna Bąkiewiczowi za to, że powiedział Kurkowi o Darku. W prawdzie Darek był dla niej tylko dobrym kolegą i nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, że oboje mogliby stać się parą, nie mniej jednak to właśnie ta znajomość sprawiła, że jej Bartek postanowił znowu zaryzykować. Teraz wszystko było na swoim miejscu. Oboje od nowa zaczęli odkrywać w sobie miłość, o której istnieniu ostatnimi czasu starali się zapomnieć. Znów zaczynali dostrzegać z pozoru błahe drobnostki, które sprawiły, ze w ich życiu znów zagościła radość. Wystarczyło ciepłe spojrzenie, niewinny uśmiech czy miłe słowo a cały dzień zdawał się być niekończącą się bajką z ‘żyli długo i szczęśliwe’ w tle. Jednak mimo to do pełni szczęścia Mai brakowało już tylko jednego – wsparcia rodziców. To zadziwiające jak decyzja o zerwaniu zaręczyn z Korzeckim wpłynęła na relacje dziewczyny z dwoma niezwykle ważnymi osobami w jej sercu. W końcu byli jej rodzicami, tak? Dali jej życie, wychowali, pozwolili rozwijać swoje pasję i zainteresowania, a teraz zachowywali się zupełnie tak jakby Majka była dla nich kimś zupełnie obca. Od dni w którym brunetka wyprowadziła się z domu, ani razu do niej nie zadzwonili, nie zapytali się jak jej samopoczucie i czy niczego jej nie potrzeba. Oczywiście, że Maję takie postępowanie raniło. Tęskniła za nimi, ale wiedziała, że dopóki oni sami nie zaakceptują jej wyboru żadna konwersacja nie wchodziła w grę. Skończyłoby się jedynie na kolejnej kłótni, padłyby słowa, których później brunetka mogłaby żałować, a stresy mogłyby jedynie zaszkodzić dziecku. Dlatego też dziewczyna postanowiła, że kiedy tylko po porodzie będzie się czuła w pełni sił złoży swoim rodzicom niezapowiedzianą wizytę. W końcu nie miała zamiaru ukrywać przed nimi własnego dziecka. W głębi serca Majka wierzyła, że być może widok takiego małego Szkraba rozmiękczy ich zgorzkniałe serca i wreszcie pojmą, że ona jest szczęśliwa u boku Bartka.
Z jej zamyśleń wyrwał ją dźwięk komórki. Sięgając do kieszeni szlafroka wyciągnęła swój telefon poczym widząc na wyświetlaczu ‘Bartuś dzwoni’ uśmiechnęła się szeroko. W wyśmienitym humorze wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak?
- No witajcie Skarby, jak się czujecie?
- Bardzo dobrze i zaraz zabieramy się za śniadanie które przyrządziłeś. Wszystko wygląda tak smakowicie, że aż szkoda tego zjeść.
- Masz zjeść wszystko, co do jednego okruszka, tak?
- Tak jest, panie kapitanie – dziewczyna zaśmiała się serdecznie
- Kochanie jesteś pewna, że chcesz przyjść na ten mecz? Może naprawdę zostań w domu i obejrzyj go w telewizji. Tu będzie głośno, jeszcze coś nie daj Boże wam się stanie.
- Bartuś, jesteś przewrażliwiony.
- Po prostu się o was martwię. Nigdy bym sobie nie darował gdyby coś wam się stało.
- Ale nic się nie stanie. – dziewczyna westchnęła lekko – Dlatego masz się postarać bo dzisiejszego popołudnia chcemy widzieć na twojej szyi medal.
- Tak jest pani kapitanowo. – szatyn zaśmiał się radośnie
- W takim razie do zobaczenia. – brunetka już chciała się rozłączyć, jednak głos siatkarza powstrzymał ją przed wciśnięciem czerwonej słuchawki
- Maja?
- Tak?
- Kocham Was.
Na twarzy Majki mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech.
- My ciebie też Bartuś, jak nikogo innego…
TYMCZASEM
Blanka trzymając na jednej ręce Oskarka i kilka reklamówek z zakupami, drugą dłonią starała się otworzyć zamek w drzwiach mieszkania Majki. Tak podczas wyjazdu kuzynki do Włoch brunetka przeprowadziła się do niej, a własne mieszkanie sprzedała aby móc spłacić dług rodzicom. O tak czuła się winna, że zbyt często ich wykorzystywała. Dlatego też postanowiła ostro wziąć się za siebie i zacząć powoli porządkować swoje życie. Sprzedanie mieszkania, w którym spędziła wszystkie miesiące swojego małżeństwa było pierwszym krokiem w zerwaniu z niewygodną przeszłością. Przy pomocy starych znajomych dziewczynie udało się znaleźć pracę jako sekretarka w jednej z bełchatowskich firm budowlanych. Co prawda przysparzało jej to nowych obowiązków, ale brunetka musiała w końcu zacząć zarabiać na siebie i swojego synka. Ponad to wysłała swoją mamę z powrotem do Warszawy, a podczas gdy ona była w pracy, Oskarkiem zajmowała się zaprzyjaźniona sąsiadka. Praca, dom, dziecko sprawiło, że Blanka nie miała ani chwili dla siebie. Była wykończona zarówno psychicznie jak i fizycznie i kiedy tylko wieczorami Mały zasypiał, ona nie miała siły na jakiekolwiek inne zajęcie tylko od razu kładła się do łóżka. Ale chociaż jedna rzecz w tym jej nowym stylu życia jej odpowiadała, brunetka nie miała czasu żeby myśleć o Michale. Próbowała całkowicie zapomnieć o tym co wydarzyło się pomiędzy nimi, chociaż fakt mieszkania drzwi w drzwi wcale jej tego nie ułatwiały. Nie mniej jednak dziewczyna uparcie starała się wyrzucić ze swojego serca postać wysokiego bruneta o czekoladowym spojrzeniu, chociaż mówiąc szczerze jak na razie marnie jej to szło. W pracy mając chwile spokoju Blanka znów dawała się ponieść wspomnieniom związanym z osobą Bąkiewicza. Tęskniła za jego silnymi ramionami, subtelnymi pocałunkami czy czułymi słówkami, ale nic nie mogła na to poradzić. On chyba też próbował ułożyć sobie życie na nowo, i najwyraźniej nie było w nim miejsca dla niej. A fakt ten sprawił, że dziewczyna coraz częściej zastanawiała się czy po powrocie Mai z Włoch nie wrócić do Warszawy. W Bełchatowie trzymała ją już tylko troska o kuzynkę, jednak teraz wiedząc, że Majka jest bezpieczna u boku Bartka, mogła spokojnie spakować swoje rzeczy i wrócić do stolicy.
Klucze do mieszkania spadły na podłogę. Brunetka przeklęła cicho pod nosem poczym schyliła się po przedmiot. W tym samym momencie zniecierpliwiony Oskar dał o sobie znać i zaczął głośno płakać.
- Cichutko skarbie. – Blanka szeptała próbując go uspokoić, bezskutecznie
Z każdą mijającą sekundą dziewczyna czuła się coraz bardziej bezsilna. Powoli traciła resztę sił i z trudem próbowała zatrzymać kropelki łez, które nagromadziły się pod jej powiekami. Przestawała sobie sama ze wszystkim radzić.
Zaszklone tęczówki skutecznie utrudniały jej wcelowanie kluczem w zamek, a Oskarek jak na złość nawet nie myślał się uspokoić. W pewnym momencie dziewczyna usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Mimowolnie odwróciła się w kierunku mieszkania naprzeciw. Widząc w progu Michała jej serce zabiło dwa razy szybciej.
- Tak mi się zdawało, że znam ten płacz – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech
- Przepraszam – Blanka momentalnie odwróciła wzrok – Pewnie jest śpiący, zaraz się uspokoi.
- Nic nie szkodzi. – brunet podszedł bliżej niej – Daj wezmę go na ręce.
Dziewczyna przez chwilę się zawahała jednak po paru sekundach przystała na propozycje Bąkiewicza.
- Cześć Szkrabie – Michał delikatnie musnął swoimi wargami policzek chłopca – Jak ty wyrosłeś, chłopie. Tylko patrzeć jak będziesz mamie do domu panny sprowadzał.
Na twarzy Blanki mimowolnie pojawił się uśmiech, a widząc jak jej synek uspokaja się w ramionach siatkarza poczuła ulgę. W końcu udało jej się otworzyć mieszkanie.
- Wejdziesz na chwilę?
- Czemu nie.
Dziewczyna odważyła się spojrzeć w jego czekoladowe tęczówki, z trudem powstrzymywała się przed zatopieniem się w malinowych wargach chłopaka.
- Rozgość się w salonie, a ja zaraz przyrządzę coś do picia. Kawa, herbata?
- Blanka, nic nie trzeba. W sumie to chyba powinniśmy porozmawiać. – brunet usiadł wygodnie w fotelu
Zadrżała. Nie miała najmniejszego pojęcia o co takiego mogłoby chodzić Bąkiewiczowi, jednak wyczuwa, ze ta rozmowa może należeć to tych dłuższych i nie koniecznie przyjemnych.
- Chyba masz rację. To może w takim razie wezmę i położę małego spać żebyśmy nam nie przeszkadzał. Poczekasz?
- Jasne.
Dziewczyna schyliła się nad siatkarzem, a w momencie kiedy brała od niego synka ich dłonie się spotkały. Zmieszana gwałtownie ją odsunęła poczym szybkim krokiem udała się wraz z Oskarem do pokoju obok. Będąc już w sypialni próbowała uspokoić rozkołatane serce, które, aż wyrywało się w stronę Bąkiewicza.
- Idziemu spać, Skarbie? – uśmiechając się delikatnie do synka położyła go na łóżku a następnie sama położyła się obok niego…
Tymczasem zniecierpliwiony Michał siedząc w salonie co chwila zerkał na zegarek. Blanka nie pojawiała się już od dobrej pół godziny, a z pokoju obok co chwile dochodziło wesołe gaworzenie Małego. Bąkiewicz bacznie obserwując całe zajście przed drzwiami do mieszkania Majki przez judasza nie marzył o niczym innym jak o porwaniu brunetki w swoje ramiona. Dopiero widząc jej zagubienie i bezsilność pojął jak bardzo go potrzebuje i jakim uczuciem on darzy ją. Kochał ją. Mimo tego całego bałaganu w ich życiu Blanka nadal była dla niego najważniejszą kobietą. I właśnie o tym chciał z nią porozmawiać. Tylko, że jak na złość brunetka nie wychodziła z sypialni. W końcu Michał miał dość czekania i postanowił zajrzeć do pokoju obok. Uchylając lekko drzwi zauważył siedzącego na łóżku Oskarka, który gaworząc coś do siebie bawił się swoją zabawką. Blanka leżała obok niego i spała. Bąkiewicz uśmiechnął się delikatnie pod nosem poczym podszedł bliżej nich. Delikatnie przykrył dziewczynę kocem, a jej synka wziął na ręce.
- Chyba nie chcesz spać, co?
Brunet przyjął, że wesoły śmiech Oskara jest odpowiedzią twierdzącą.
- Chodź, pobawisz się ze mną, a mama niech sobie pośpi…
Blanka trzymając na jednej ręce Oskarka i kilka reklamówek z zakupami, drugą dłonią starała się otworzyć zamek w drzwiach mieszkania Majki. Tak podczas wyjazdu kuzynki do Włoch brunetka przeprowadziła się do niej, a własne mieszkanie sprzedała aby móc spłacić dług rodzicom. O tak czuła się winna, że zbyt często ich wykorzystywała. Dlatego też postanowiła ostro wziąć się za siebie i zacząć powoli porządkować swoje życie. Sprzedanie mieszkania, w którym spędziła wszystkie miesiące swojego małżeństwa było pierwszym krokiem w zerwaniu z niewygodną przeszłością. Przy pomocy starych znajomych dziewczynie udało się znaleźć pracę jako sekretarka w jednej z bełchatowskich firm budowlanych. Co prawda przysparzało jej to nowych obowiązków, ale brunetka musiała w końcu zacząć zarabiać na siebie i swojego synka. Ponad to wysłała swoją mamę z powrotem do Warszawy, a podczas gdy ona była w pracy, Oskarkiem zajmowała się zaprzyjaźniona sąsiadka. Praca, dom, dziecko sprawiło, że Blanka nie miała ani chwili dla siebie. Była wykończona zarówno psychicznie jak i fizycznie i kiedy tylko wieczorami Mały zasypiał, ona nie miała siły na jakiekolwiek inne zajęcie tylko od razu kładła się do łóżka. Ale chociaż jedna rzecz w tym jej nowym stylu życia jej odpowiadała, brunetka nie miała czasu żeby myśleć o Michale. Próbowała całkowicie zapomnieć o tym co wydarzyło się pomiędzy nimi, chociaż fakt mieszkania drzwi w drzwi wcale jej tego nie ułatwiały. Nie mniej jednak dziewczyna uparcie starała się wyrzucić ze swojego serca postać wysokiego bruneta o czekoladowym spojrzeniu, chociaż mówiąc szczerze jak na razie marnie jej to szło. W pracy mając chwile spokoju Blanka znów dawała się ponieść wspomnieniom związanym z osobą Bąkiewicza. Tęskniła za jego silnymi ramionami, subtelnymi pocałunkami czy czułymi słówkami, ale nic nie mogła na to poradzić. On chyba też próbował ułożyć sobie życie na nowo, i najwyraźniej nie było w nim miejsca dla niej. A fakt ten sprawił, że dziewczyna coraz częściej zastanawiała się czy po powrocie Mai z Włoch nie wrócić do Warszawy. W Bełchatowie trzymała ją już tylko troska o kuzynkę, jednak teraz wiedząc, że Majka jest bezpieczna u boku Bartka, mogła spokojnie spakować swoje rzeczy i wrócić do stolicy.
Klucze do mieszkania spadły na podłogę. Brunetka przeklęła cicho pod nosem poczym schyliła się po przedmiot. W tym samym momencie zniecierpliwiony Oskar dał o sobie znać i zaczął głośno płakać.
- Cichutko skarbie. – Blanka szeptała próbując go uspokoić, bezskutecznie
Z każdą mijającą sekundą dziewczyna czuła się coraz bardziej bezsilna. Powoli traciła resztę sił i z trudem próbowała zatrzymać kropelki łez, które nagromadziły się pod jej powiekami. Przestawała sobie sama ze wszystkim radzić.
Zaszklone tęczówki skutecznie utrudniały jej wcelowanie kluczem w zamek, a Oskarek jak na złość nawet nie myślał się uspokoić. W pewnym momencie dziewczyna usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Mimowolnie odwróciła się w kierunku mieszkania naprzeciw. Widząc w progu Michała jej serce zabiło dwa razy szybciej.
- Tak mi się zdawało, że znam ten płacz – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech
- Przepraszam – Blanka momentalnie odwróciła wzrok – Pewnie jest śpiący, zaraz się uspokoi.
- Nic nie szkodzi. – brunet podszedł bliżej niej – Daj wezmę go na ręce.
Dziewczyna przez chwilę się zawahała jednak po paru sekundach przystała na propozycje Bąkiewicza.
- Cześć Szkrabie – Michał delikatnie musnął swoimi wargami policzek chłopca – Jak ty wyrosłeś, chłopie. Tylko patrzeć jak będziesz mamie do domu panny sprowadzał.
Na twarzy Blanki mimowolnie pojawił się uśmiech, a widząc jak jej synek uspokaja się w ramionach siatkarza poczuła ulgę. W końcu udało jej się otworzyć mieszkanie.
- Wejdziesz na chwilę?
- Czemu nie.
Dziewczyna odważyła się spojrzeć w jego czekoladowe tęczówki, z trudem powstrzymywała się przed zatopieniem się w malinowych wargach chłopaka.
- Rozgość się w salonie, a ja zaraz przyrządzę coś do picia. Kawa, herbata?
- Blanka, nic nie trzeba. W sumie to chyba powinniśmy porozmawiać. – brunet usiadł wygodnie w fotelu
Zadrżała. Nie miała najmniejszego pojęcia o co takiego mogłoby chodzić Bąkiewiczowi, jednak wyczuwa, ze ta rozmowa może należeć to tych dłuższych i nie koniecznie przyjemnych.
- Chyba masz rację. To może w takim razie wezmę i położę małego spać żebyśmy nam nie przeszkadzał. Poczekasz?
- Jasne.
Dziewczyna schyliła się nad siatkarzem, a w momencie kiedy brała od niego synka ich dłonie się spotkały. Zmieszana gwałtownie ją odsunęła poczym szybkim krokiem udała się wraz z Oskarem do pokoju obok. Będąc już w sypialni próbowała uspokoić rozkołatane serce, które, aż wyrywało się w stronę Bąkiewicza.
- Idziemu spać, Skarbie? – uśmiechając się delikatnie do synka położyła go na łóżku a następnie sama położyła się obok niego…
Tymczasem zniecierpliwiony Michał siedząc w salonie co chwila zerkał na zegarek. Blanka nie pojawiała się już od dobrej pół godziny, a z pokoju obok co chwile dochodziło wesołe gaworzenie Małego. Bąkiewicz bacznie obserwując całe zajście przed drzwiami do mieszkania Majki przez judasza nie marzył o niczym innym jak o porwaniu brunetki w swoje ramiona. Dopiero widząc jej zagubienie i bezsilność pojął jak bardzo go potrzebuje i jakim uczuciem on darzy ją. Kochał ją. Mimo tego całego bałaganu w ich życiu Blanka nadal była dla niego najważniejszą kobietą. I właśnie o tym chciał z nią porozmawiać. Tylko, że jak na złość brunetka nie wychodziła z sypialni. W końcu Michał miał dość czekania i postanowił zajrzeć do pokoju obok. Uchylając lekko drzwi zauważył siedzącego na łóżku Oskarka, który gaworząc coś do siebie bawił się swoją zabawką. Blanka leżała obok niego i spała. Bąkiewicz uśmiechnął się delikatnie pod nosem poczym podszedł bliżej nich. Delikatnie przykrył dziewczynę kocem, a jej synka wziął na ręce.
- Chyba nie chcesz spać, co?
Brunet przyjął, że wesoły śmiech Oskara jest odpowiedzią twierdzącą.
- Chodź, pobawisz się ze mną, a mama niech sobie pośpi…
To jest genialne . Naprawdę . Ciesze się, że Majka z Bartkiem się pogodzili i jaki Bartek stał się opiekuńczy . ; )) A Blanka z Michałem ... Mogliby się pogodzić. I widać Oskarek lubi Miśka . Tak to byłoby najlepsze wyjście .
OdpowiedzUsuńRównież życzę Wam Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego. ; )
Pozdrawiam . ; **********
Noo! To skoro oboje chcą do siebie wrócić i tak strasznie się kochają to dlaczego nie, ja się grzecznie pytam ?! Mają takie śliczne dziecko i tak do siebie pasują... Fajnie że Bartek już się dogadał z Mają. Kurcze no, teraz tylko tych Bąkiewiczów można by spiknąć ;)). Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńStrasznie pozytywna notka :) czuję się aż podbudowana :) coś wspaniałego. Majka i Bartek oni są najlepszym przykładem tego, że wszelkie trudności można pokonać jeśli kocha się drugą osobę. W końcu są tacy szczęśliwi aż się serducho raduje. Tata Bartosz będzie wspaniałym ojcem :) tylko ciągle niepokoi fakt,że z rodzicami im się nie układa, zresztą rodzice Majki gdyby naprawdę ją kochali pozwolili by ich córka była szczęśliwa. Wracając do Blanki, wygląda na zmęczoną życiem, w pojedynkę wychowuje syna, zajmuję się domem, pracą wszystko na jej głowie, miała prawo być zmęczona. Michał zjawił się w odpowiednim momencie. Oskar chyba go lubi:) musiał wyglądać słodko z małym na rękach. Ja czuje, że on i Blanka wciąż mają szanse. Cudownie :) Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńale pozytywny odcinek....
OdpowiedzUsuńaż miło było go czytac;)
ale Bartuś stał się opiekuńczy...
chyba będzie z niego wspaniały tatuś...
i coś czuję że Michał i Blanka się pogodzą....
bo skoro Bąkiewicz przyszedł z nią porozmawiac to musi byc coś na rzeczy;)
poza tym obydwoje bardzo się kochają wiec innej opcji nie ma;);p
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)
czas bardzo szybko leci, nawet nie spodziewałam się że aż tak szybko, matko Bartek jak on się zrobił opiekuńczy, nie powiem bardzo mi się to podoba, bo widać że swoim zachowaniem na każdym kroku okazuje Majce i maluchowi jak bardzo ich kocha, ale ja osobiście nie zniosła bym aż takiej nadopiekuńczości, no ale Maja to maja :)))) szkoda mi jej że nie może dogadać się z rodzicami może widok wnuka zmieni ich stosunki, ale raczej wątpię żeby poszło tak gładko
OdpowiedzUsuńBlanka i Michał widać że brunetka zaczęła nowy okres w swoim życiu zamazując wszystkie drogi z przeszłości teraz jeszcze tylko żeby dała Michałowi szanse przecież on ją kocha i kocha Oskara, mam nadzieję że szybko się dogadają
Oj, zaniepokoiła mnie trochę ta piosenka, bo ją znam i w sumie aż taka euforyczna nie jest ;p
OdpowiedzUsuńAle treść notki jednak pozostała w dobrym nastroju :) i z tego ogromnie się cieszę, bo się martwiłam, że znowu coś będzie nie tak.
Bartosz wiadomo, przyszły szalony tatuś ;) Chyba wygrają ten finał, bo on to z tej euforii szaleje na boisku :) Fajnie, że maja przyjdzie go zobaczyć. potem po meczu jaki buziak ^^ aj... coś czuję, że może mu tam potomka urodzić na hali ;p
No i wreszcie Michał się ogarnął i przestał udawać, że nie kocha Blanki. Liczyłam, że jej pomoże, bo nie ze wszystkim można sobie samemu poradzić. Akurat się przydał :) ostatnia scena przesłodka ^^ tego brakowało w życiu dziewczyny, wsparcia w postaci Michała :)
Pozdrawiam
Ojej, jaki wspaniały odcinek... Po prostu świetny... Cieszę się, iż Majka z Bartkiem się pogodzili i już pomalutku się do siebie zbliżają. No i widać że będzie on świetnym ojcem. Teraz Michal z Blanką mają się zejść... ;DD Pozdrawiam i Wesołych Świąt ;)
OdpowiedzUsuńHej:) Miałam troche zaległości na tym blogu, ale wszystko nadrobiłam. A co do rozdziału to bardzo mi się podoba cieszę się, że wszystko zaczyna układać się po między Mają i Bartkiem... mam nadzieje, że i pomiędzy Michałem i Blanką wszystko się ułoży:):) czekam z niecierpliwością na następny rozdział:):) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę,ze Michał chce powiedzieć Blance o prawdziwych swoich uczuciach! Najważniejsze,ze zrobił pierwszy krok :) Oby tylko teraz Blanka chciała z nim być,ale ja wierzę ze wy jesteście takie kochane i pozwolicie im być szczęśliwi :) No i cieszy mnie ta sielanka między Bartkiem i Mają. Oby tak dalej. Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuń