Michał stojąc na uboczu przez całą
ceremonie pogrzebową przyglądał się Blance. Wolał nie ukazywać jej swojej
obecności, nie po tym jak parę dni temu oskarżała go o morderstwo Jacka.
Chłopakowi nie mieściło się w głowie jak w ogóle brunetka mogła o tym pomyśleć.
Nigdy nie posunąłby się do tak drastycznych środków, żeby usunąć z ich życia
męża dziewczyny. Co prawda groził mu, ale działał pod wpływem impulsu, a jeśli
chodziło o obietnice daną Blanki to chodziło mu po prosty o to, żeby jak
najszybciej wyprowadzić się z tego osiedla i znaleźć mieszkanie albo na drugim
końcu miasta, albo w ogóle poza granicami Bełchatowa. Nawet zaczął się już
rozglądać za wymarzonym domem, gdzie całą trójką mogliby zamieszkać i stworzyć
prawdziwą, kochającą się rodzinę. A tymczasem ona wyzwała go od morderców i
pokazała jak mało go zna. Przecież Brunet nie byłby zdolny kogoś zabić, nawet
takiego sukinsyna jakim był Jacek. Uważał, że długoletnie więziennie byłoby dla
niego odpowiednią karą. Co prawda Bąkiewicz pałał do blondyna wielką
nienawiścią, nie mniej jednak nigdy nie życzyłby mu śmierci. Tylko, że Blanka
nie chciała go słuchać. Zupełnie odcięła się od niego. Nie odbierała telefonów,
nie opisywała na SMS-y, nawet nie chciała go wpuścić do mieszkania. A on kochał
ją i tym bardziej nie rozumiał jej zachowania i nie mógł pojąć dlaczego jedno
nieporozumienie mogło zniszczyć całe te piękne uczucie, które zrodziło się
pomiędzy nimi. Spoglądając na zmęczone oblicze Blanki, Michał resztami sił
powstrzymywał się przed porwaniem jej w swoje ramiona. Dopiero nagłe poruszenie
osób przybyłych na cmentarz wyrwało Bąkiewicza ze szponów jego rozmyślań.
Blanka stojąc przy swoich teściach przyjmowała razem z nimi kondolencje
związane z nagłą śmiercią Jacka. Brunet już zacząć się wycofywać kiedy usłyszał
za sobą znajomy głos.
- Michał, poczekaj. – Maja przedzierając się przez grupkę żałobników dotarła bliżej chłopaka – Zauważyłam cię już w kościele, ale wolałam dopiero teraz do ciebie podejść.
- Tak? Coś się stało?
- Nie, po prostu chciałam z tobą porozmawiać. Jak się trzymasz?
- Jakoś. - Bąkiewicz lekko wzruszył ramionami - A jak Blanka? Jak ona się czuję?
- Kiepsko. Ona ma wyrzuty sumienia, rozumiesz to – na twarzy brunetki pojawił się kpiący uśmiech – Po tym wszystkim co jej zrobił, jak ją traktował ona go żałuje.
- Był w końcu jej mężem.
- Co z niego za mąż co. – oboje szeptali starając się, aby nikt nie mógł podsłuchać o czym rozmawiali – Widzisz tą dziewczynę w stojącą przy grobie.
Michał lekko kiwnął głową. Poznał ją od razu. To właśnie ją widział w restauracji w jednoznacznej sytuacji z Jackiem.
- To Łucja – kontynuowała Majka – Jego kochanka. Za dwa, trzy miesiące urodzi jego dziecko. Wczoraj pojawiła się u Blanki w domu i zażądała od niej, że jeśli Jacek coś przepisał na Oskarka to jej dziecku należy się połowa.
- Co?
- To co słyszysz. Tylko, ze nasz kochany, wspaniały Jacuś nie zostawił, ani Oskarowi, ani Blance nic oprócz długów.
- Sukinsyn.
- Może i nie powinniśmy źle mówić o zmarłym, ale nie mogę pojąć jak Blanka była w stanie się z takim człowiekiem związać. – Maja delikatnie pokręciła głową – Zadłużył się u jakiś gangsterów, a chyba doskonale wiemy co to mogło oznaczać dla niej i dla Oskara. Przecież zamiast niego oni mogli skrzywdzić ją albo małego.
Bąkiewicz mocniej zacisnął pięści. Majka miała całkowitą rację przecież będąc w małżeństwie z Jackiem Blance i jej synkowi non stop groziło niebezpieczeństwo i to nie tylko od strony męża, ale również od dużo groźniejszych ludzi.
- Dlatego kazałam, żeby po pogrzebie Blanka zerwała jakikolwiek kontakt z jego rodziną w innym przypadku oni po prostu ją zniszczą. I tak już teraz ona jest kłębkiem nerwów.
- A policja ustaliła coś nowego?
- To te bandziory się z nim rozprawiły. Są świadkowie, zresztą oni przyznali się do winy. Wszczęto w ich sprawie postępowanie karne. I nie uwierzysz kto będzie ich bronił?
- Piotrek?
Maja z niesmakiem kiwnęła głową poczym przeniosła swój wzork na ludzi, którzy coraz licznie opuszczali już cmentarz.
- Mało osób zostało. Powinieneś wracać już do siebie, lepiej, żeby Blanka cię nie widziała. Daj jej trochę czasu.
- A może jednak odwiozę was do domu? – Michał słuchając Mai nawet na chwilę nie spuścił wzroku z drobnej brunetki o smutnym, czekoladowym spojrzeniu schowanym za ciemnymi dużymi okularami
- Nie, jesteśmy tu z Darkiem. On nas odwiezie.
- Jaki Darek? – Bąkiewicz nie krył zdziwienia
- Mój dobry znajomy ze studiów. Całkiem niedawno na siebie wpadliśmy przez przypadek no i tak jakoś zostało, że teraz spotykamy się praktycznie codziennie. Pomaga mi trochę w domu, robi zakupy. Czyli robi wszystko to co mi idzie coraz ciężej. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech - I nie martw się o Blankę. Jej rodzice zostaną do końca tygodnia, a później ja postaram się do niej przeprowadzić na jakiś czas, albo wziąć ją do siebie. Zobaczymy.
- Maja, ale obiecaj mi, że jeśli tylko coś będzie się działo dasz mi znać, dobrze? Nie ważne czy to u Blanki czy u Ciebie. Pamiętaj, że możecie na mnie liczyć.
- Michał, poczekaj. – Maja przedzierając się przez grupkę żałobników dotarła bliżej chłopaka – Zauważyłam cię już w kościele, ale wolałam dopiero teraz do ciebie podejść.
- Tak? Coś się stało?
- Nie, po prostu chciałam z tobą porozmawiać. Jak się trzymasz?
- Jakoś. - Bąkiewicz lekko wzruszył ramionami - A jak Blanka? Jak ona się czuję?
- Kiepsko. Ona ma wyrzuty sumienia, rozumiesz to – na twarzy brunetki pojawił się kpiący uśmiech – Po tym wszystkim co jej zrobił, jak ją traktował ona go żałuje.
- Był w końcu jej mężem.
- Co z niego za mąż co. – oboje szeptali starając się, aby nikt nie mógł podsłuchać o czym rozmawiali – Widzisz tą dziewczynę w stojącą przy grobie.
Michał lekko kiwnął głową. Poznał ją od razu. To właśnie ją widział w restauracji w jednoznacznej sytuacji z Jackiem.
- To Łucja – kontynuowała Majka – Jego kochanka. Za dwa, trzy miesiące urodzi jego dziecko. Wczoraj pojawiła się u Blanki w domu i zażądała od niej, że jeśli Jacek coś przepisał na Oskarka to jej dziecku należy się połowa.
- Co?
- To co słyszysz. Tylko, ze nasz kochany, wspaniały Jacuś nie zostawił, ani Oskarowi, ani Blance nic oprócz długów.
- Sukinsyn.
- Może i nie powinniśmy źle mówić o zmarłym, ale nie mogę pojąć jak Blanka była w stanie się z takim człowiekiem związać. – Maja delikatnie pokręciła głową – Zadłużył się u jakiś gangsterów, a chyba doskonale wiemy co to mogło oznaczać dla niej i dla Oskara. Przecież zamiast niego oni mogli skrzywdzić ją albo małego.
Bąkiewicz mocniej zacisnął pięści. Majka miała całkowitą rację przecież będąc w małżeństwie z Jackiem Blance i jej synkowi non stop groziło niebezpieczeństwo i to nie tylko od strony męża, ale również od dużo groźniejszych ludzi.
- Dlatego kazałam, żeby po pogrzebie Blanka zerwała jakikolwiek kontakt z jego rodziną w innym przypadku oni po prostu ją zniszczą. I tak już teraz ona jest kłębkiem nerwów.
- A policja ustaliła coś nowego?
- To te bandziory się z nim rozprawiły. Są świadkowie, zresztą oni przyznali się do winy. Wszczęto w ich sprawie postępowanie karne. I nie uwierzysz kto będzie ich bronił?
- Piotrek?
Maja z niesmakiem kiwnęła głową poczym przeniosła swój wzork na ludzi, którzy coraz licznie opuszczali już cmentarz.
- Mało osób zostało. Powinieneś wracać już do siebie, lepiej, żeby Blanka cię nie widziała. Daj jej trochę czasu.
- A może jednak odwiozę was do domu? – Michał słuchając Mai nawet na chwilę nie spuścił wzroku z drobnej brunetki o smutnym, czekoladowym spojrzeniu schowanym za ciemnymi dużymi okularami
- Nie, jesteśmy tu z Darkiem. On nas odwiezie.
- Jaki Darek? – Bąkiewicz nie krył zdziwienia
- Mój dobry znajomy ze studiów. Całkiem niedawno na siebie wpadliśmy przez przypadek no i tak jakoś zostało, że teraz spotykamy się praktycznie codziennie. Pomaga mi trochę w domu, robi zakupy. Czyli robi wszystko to co mi idzie coraz ciężej. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech - I nie martw się o Blankę. Jej rodzice zostaną do końca tygodnia, a później ja postaram się do niej przeprowadzić na jakiś czas, albo wziąć ją do siebie. Zobaczymy.
- Maja, ale obiecaj mi, że jeśli tylko coś będzie się działo dasz mi znać, dobrze? Nie ważne czy to u Blanki czy u Ciebie. Pamiętaj, że możecie na mnie liczyć.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie w
jego kierunku. Michał odwzajemniając gest musiał przyznać, ze ostatnie
zdarzenia bardzo zbliżyły ich do siebie. Na początku oboje owszem lubili się,
ale z czasem pomiędzy nimi zaczął wyrastać wielki mur, który uniemożliwiał im
przyjacielskie stosunki, teraz ten mur stopniowo, dzień po dni, rozsypywał się
w pył…
TYMCZASEM WE WŁOSZECH
‘ Wszystko u nas w porządku, nie musisz się martwić. Zarówno ja jak i Maleństwo czujemy się naprawdę dobrze, a następną wizytę mam dopiero za dwa tygodnie. Oczywiście napiszę Ci gdyby coś się zmieniło, ale nie przewiduję żadnych problemów. Powodzenia na meczach. Trzymaj się. Maja ‘
Kurek siedząc przed monitorem po raz setny z rzędu czytał tą samą wiadomość, a na jego twarzy mimowolnie gościł szeroki, szczery uśmiech. Pomimo jego usilnych starań nie udało mu się przyśpieszyć swojego powrotu do Polski i dopiero po ostatnim meczu ligowym mógł spakować swoje rzeczy i wyjechać z Włoch. Dlatego też na razie nie pozostawało mu nic innego jak tylko odliczać dni do kolejnego spotkania z Mają. Kiedy dowiedział się, że będzie ojcem na początku zupełnie nie wiedział co ma zrobić. Przecież rozeszli się z brunetką i nic nie zapowiadało tego, że w najbliższym czasie znów do siebie wrócą. Nie mniej jednak widząc ją ponownie w Bełchatowie jego serce znowu zabiło dwa razy szybciej. Jej widok tylko utwierdzi Bartka w przekonaniu, że nadal Majka jest jedyną kobietą w jego sercu. Nadal kochał jej przepiękny uśmiech i magiczne, hipnotyzujące spojrzenie. Ponadto Szatyn musiał przyznać, że ciąża naprawdę jej sprzyjała. Dziewczyna wydawała się być jeszcze piękniejsza i aż promieniowała z niej miłość do kruszynki, którą nosiła pod swoim sercem. Kurek mógł przysiąc, że on również zajmuję ważne miejsce w życiu Mai. Był pewien, że dziewczyna nadal go kocha tylko potrzebuję czasu, aby znowu mu zaufać. A Bartek postanowił, że da jej go tyle i będzie konieczne. Był na to gotowy, w końcu ta miłość była tego warta.
Z jego rozmyślań wyrwał go dźwięk telefony. Z uśmiechem spojrzał na wyświetlacz. Widząc na wyświetlaczu ‘ Bąku dzwoni ‘ uśmiechnął się sam do siebie. Wyjeżdżając poprosił przyjaciela aby ten opiekował się Mają i nie pozwolił, aby jej lub dziecku stałą się jakakolwiek krzywda. Dopiero mając pewność, że dwójce ukochanych osób nic nie grozi mógł spokojnie wykonywać swoją pracę. Co prawda czuł się dziwnie ze świadomością, że za parę miesięcy będzie odpowiedzialny za los maleńkiego człowieka, ale z drugiej strony już nie mógł się doczekać kiedy weźmie tą kruszynkę w swoje ramiona. Pokochał je od chwili kiedy dowiedział się, że Maja spodziewa się jego dziecka. W końcu ta mała istotka jest owocem ich wielkiej miłości.
- Cześć Trzmielu.
- Cześć, Bartek. – ton głosu przyjaciela sprawił, że po plecach Bartka przebiegł nieprzyjemny, zimny dreszcz
- Coś się stało, Michał?
- Nie, wszystko w porządku.
- Bąku, nigdy nie umiałeś kłamać wiesz. Co jest?
- Byłem na pogrzebie Jacka. Krew mnie zalewała kiedy słuchałem o tym co ten sukinsyn zrobił. Aż szkoda na niego słów.
Kurek westchnął lekko. Już wcześniej słyszał co takiego przydarzyło się mężowi Blanki. W sumie nigdy go nie widział, ale same opowieści o nim wystarczały, aby Szatyn był przekonany, że Jacek sam był sobie winny. I chociaż sam miał ochotę poprzestawać mu parę kości, to jednego był pewien. Bąkiewicz nigdy nie posunąłby się do tego stopnia, aby go zabić. Michał nie należał do tej grupy ludzi, którzy szli po trupach do celu. Dlatego tym bardziej nie mógł zrozumieć dlaczego Blanka w ogóle mogła go o to oskarżyć.
- No, ale kiedyś ci to wszystko opowiem. Na razie muszę ochłonąć. W sumie to zadzwoniłem do ciebie w zupełnie innej sprawie.
- Coś się stało? Coś z Majką albo dzieckiem? – Szatyn przestraszył się nie na żarty
- Nie, nie. Spokojnie. Oboje czują się bardzo dobrze, no ale ta sprawa dotyczy właśnie jej. Kontaktowałeś się może z nią ostatnio?
- Piszemy dosyć często e-maile, a co?
- Pisała ci w nich może o jakimś Darku?
- Darek? – Kurek próbował sobie przypomnieć imiona wszystkich kolegów Mai – Nie kojarzę nikogo o takim imieniu. A o co chodzi?
- W sumie to nie jest chyba nic poważnego, ale myślę, że powinieneś o tym wiedzieć. Jakiś kolega ze studiów kręci się podejrzanie blisko Mai.
- To znaczy?
- No co to znaczy, weź pomyśl Kurek co. – Michał westchnął głośno – Robi jej zakupy, zabiera na spacery więc chyba wiadomo o co mu chodzi, prawda?
- Myślisz, że oni…
- Jeszcze nie, ale myślę, że jeżeli szybko czegoś nie wykombinujesz to będziesz musiał dogadywać się z Majką i jej przyszłym partnerem żeby zobaczyć się z własnym dzieckiem.
- Ale Majka mi nic nie pisała.
- Nie jesteście razem, nie musi się ci z niczego spowiadać. Masz chyba dużo rzeczy do przemyśleń. Zadzwonię za jakiś czas. Trzymaj się.
Jeszcze parę minut po tym jak Bąkiewicz się rozłączył Bartek siedział sztywno w fotelu i przetwarzał wszystkie rzeczy, które przed chwilą usłyszał od przyjaciela. A jeśli Kurek się mylił i Maja wcale go nie kochała. Jeśli ona zapomniała już o tym wszystkim co ich łączyło i stara się teraz ułożyć sobie życie na nowo, bez niego.
Kurek uspokój się! Jego ciśnienie niebezpiecznie podskoczyło do góry, a serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Czuł się jak jakiś palant. Palant który na własne życzenie pozbawił się szczęścia u boku ukochanej kobiety…
‘ Wszystko u nas w porządku, nie musisz się martwić. Zarówno ja jak i Maleństwo czujemy się naprawdę dobrze, a następną wizytę mam dopiero za dwa tygodnie. Oczywiście napiszę Ci gdyby coś się zmieniło, ale nie przewiduję żadnych problemów. Powodzenia na meczach. Trzymaj się. Maja ‘
Kurek siedząc przed monitorem po raz setny z rzędu czytał tą samą wiadomość, a na jego twarzy mimowolnie gościł szeroki, szczery uśmiech. Pomimo jego usilnych starań nie udało mu się przyśpieszyć swojego powrotu do Polski i dopiero po ostatnim meczu ligowym mógł spakować swoje rzeczy i wyjechać z Włoch. Dlatego też na razie nie pozostawało mu nic innego jak tylko odliczać dni do kolejnego spotkania z Mają. Kiedy dowiedział się, że będzie ojcem na początku zupełnie nie wiedział co ma zrobić. Przecież rozeszli się z brunetką i nic nie zapowiadało tego, że w najbliższym czasie znów do siebie wrócą. Nie mniej jednak widząc ją ponownie w Bełchatowie jego serce znowu zabiło dwa razy szybciej. Jej widok tylko utwierdzi Bartka w przekonaniu, że nadal Majka jest jedyną kobietą w jego sercu. Nadal kochał jej przepiękny uśmiech i magiczne, hipnotyzujące spojrzenie. Ponadto Szatyn musiał przyznać, że ciąża naprawdę jej sprzyjała. Dziewczyna wydawała się być jeszcze piękniejsza i aż promieniowała z niej miłość do kruszynki, którą nosiła pod swoim sercem. Kurek mógł przysiąc, że on również zajmuję ważne miejsce w życiu Mai. Był pewien, że dziewczyna nadal go kocha tylko potrzebuję czasu, aby znowu mu zaufać. A Bartek postanowił, że da jej go tyle i będzie konieczne. Był na to gotowy, w końcu ta miłość była tego warta.
Z jego rozmyślań wyrwał go dźwięk telefony. Z uśmiechem spojrzał na wyświetlacz. Widząc na wyświetlaczu ‘ Bąku dzwoni ‘ uśmiechnął się sam do siebie. Wyjeżdżając poprosił przyjaciela aby ten opiekował się Mają i nie pozwolił, aby jej lub dziecku stałą się jakakolwiek krzywda. Dopiero mając pewność, że dwójce ukochanych osób nic nie grozi mógł spokojnie wykonywać swoją pracę. Co prawda czuł się dziwnie ze świadomością, że za parę miesięcy będzie odpowiedzialny za los maleńkiego człowieka, ale z drugiej strony już nie mógł się doczekać kiedy weźmie tą kruszynkę w swoje ramiona. Pokochał je od chwili kiedy dowiedział się, że Maja spodziewa się jego dziecka. W końcu ta mała istotka jest owocem ich wielkiej miłości.
- Cześć Trzmielu.
- Cześć, Bartek. – ton głosu przyjaciela sprawił, że po plecach Bartka przebiegł nieprzyjemny, zimny dreszcz
- Coś się stało, Michał?
- Nie, wszystko w porządku.
- Bąku, nigdy nie umiałeś kłamać wiesz. Co jest?
- Byłem na pogrzebie Jacka. Krew mnie zalewała kiedy słuchałem o tym co ten sukinsyn zrobił. Aż szkoda na niego słów.
Kurek westchnął lekko. Już wcześniej słyszał co takiego przydarzyło się mężowi Blanki. W sumie nigdy go nie widział, ale same opowieści o nim wystarczały, aby Szatyn był przekonany, że Jacek sam był sobie winny. I chociaż sam miał ochotę poprzestawać mu parę kości, to jednego był pewien. Bąkiewicz nigdy nie posunąłby się do tego stopnia, aby go zabić. Michał nie należał do tej grupy ludzi, którzy szli po trupach do celu. Dlatego tym bardziej nie mógł zrozumieć dlaczego Blanka w ogóle mogła go o to oskarżyć.
- No, ale kiedyś ci to wszystko opowiem. Na razie muszę ochłonąć. W sumie to zadzwoniłem do ciebie w zupełnie innej sprawie.
- Coś się stało? Coś z Majką albo dzieckiem? – Szatyn przestraszył się nie na żarty
- Nie, nie. Spokojnie. Oboje czują się bardzo dobrze, no ale ta sprawa dotyczy właśnie jej. Kontaktowałeś się może z nią ostatnio?
- Piszemy dosyć często e-maile, a co?
- Pisała ci w nich może o jakimś Darku?
- Darek? – Kurek próbował sobie przypomnieć imiona wszystkich kolegów Mai – Nie kojarzę nikogo o takim imieniu. A o co chodzi?
- W sumie to nie jest chyba nic poważnego, ale myślę, że powinieneś o tym wiedzieć. Jakiś kolega ze studiów kręci się podejrzanie blisko Mai.
- To znaczy?
- No co to znaczy, weź pomyśl Kurek co. – Michał westchnął głośno – Robi jej zakupy, zabiera na spacery więc chyba wiadomo o co mu chodzi, prawda?
- Myślisz, że oni…
- Jeszcze nie, ale myślę, że jeżeli szybko czegoś nie wykombinujesz to będziesz musiał dogadywać się z Majką i jej przyszłym partnerem żeby zobaczyć się z własnym dzieckiem.
- Ale Majka mi nic nie pisała.
- Nie jesteście razem, nie musi się ci z niczego spowiadać. Masz chyba dużo rzeczy do przemyśleń. Zadzwonię za jakiś czas. Trzymaj się.
Jeszcze parę minut po tym jak Bąkiewicz się rozłączył Bartek siedział sztywno w fotelu i przetwarzał wszystkie rzeczy, które przed chwilą usłyszał od przyjaciela. A jeśli Kurek się mylił i Maja wcale go nie kochała. Jeśli ona zapomniała już o tym wszystkim co ich łączyło i stara się teraz ułożyć sobie życie na nowo, bez niego.
Kurek uspokój się! Jego ciśnienie niebezpiecznie podskoczyło do góry, a serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Czuł się jak jakiś palant. Palant który na własne życzenie pozbawił się szczęścia u boku ukochanej kobiety…
Bąku ty peplo, jaki kabel z niego, ale ok rozumiem sprawa jest ważna i trzeba było donieść Bartkowi o tajemniczym adoratorze który pojawił się obok Maii. szczerze to jeszcze wrócę do poprzedniego rozdziału nie spodziewałam się że uśmiercicie jacka i to jeszcze w taki sposób, jacyś gangsterzy pożyczone pieniądze, dziewczyny mistrzostwo :))) tylko Blanki nie rozumiem że ona posadziła Michała o to że zabił Jacka, no ale mam nadzieję że jakoś to sobie wyjaśnią
OdpowiedzUsuńja wiedziałąm że ten cały Jacek prowadził jakieś podejrzane interesy...
OdpowiedzUsuńi sam jest sobie winien....
nie rozumiem tylko jak Blanka mogła oskarżyc o to Michała....
przecież on nie byłby zdolny żeby kogoś zabic....
mam nadzieję że teraz skoro już wszystko wie to przeprosi Michała i będą razem...
no i żeby ci gangsterzy nic im nie zrobili....
no rzeczywiście z Michała to papla...
ale w końcu zrobił to w słusznej sprawie...
teraz Kurek będzie mógł coś zrobic żeby nie stracic Majki....
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)
Ehh Blanka ma cieżkie życie nawet po śmierci Jacka;/ spłacić jego długi kurde ale ona ich nie zrobiła więc o co halo... Dopadli go i go zabili w jakimś stopniu spłacili dług.. A dziewczyna lepiej niech serwie kontakty z jego rodziną i nie wdaje sie w nie.
OdpowiedzUsuńAle z tego Michała skarżypyta od razu dzwoni do Bartka. Chociaz o to go właśnie prosił. A mi ten Darek się zaczyna nie podobać.. Ma Bartek rywala..
Nareszcie! Przynajmniej stało się coś co wstrząsnęło Bartkiem. Może wreszcie obudzi się i zacznie działać! Majka całą wieczność nie będzie czekała na niego. Działaj Bartek,działaj! :) Dobrze,ze Bąku do niego zadzwonił. Co do Blanki to zupełnie nie rozumiem jej zachowania. Najwidoczniej była za bardzo przyzwyczajona do Jacka i nawet to,ze ją skrzywdził nie jest w stanie zmienić jej zachowania. Mam tylko nadzieję,ze z czasem otrząsnie się z tego szoku i zmieni zdanie co do Michała. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz Bartek zrozumie, ze to jego ostatnia szansa, bo inaczej będzie za późno. Teraz powinien wziąść sprawy w swoje ręce i walczyć, walczyć ;) Żal mi Blanki, wydawałoby się, że teraz, po śmierci Jacka bedzie jej łatwiej, a tu lipa. Jeszcze gorzej ;(( Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń