Brunetka krzątała się właśnie po mieszkaniu. Czuła się w nim tak
swobodnie, że obserwator mógłby pomyśleć, że ona tu mieszka. Doskonale
wiedziała gdzie leżą poszczególne rzeczy. Cukier miał swoje miejsce w szafce na
prawej ścianie na drugiej półce od dołu, wszelkiego rodzaju przyprawy, których
główny właściciel mieszkania nie miał za wiele leżały na stojaku koło lodówki,
a słodycze, które Bartek uwielbiał i jadł w dość sporych ilościach ku ogromnej
rozpaczy brunetki i nigdy po nich nie tył były szafce obok okna. Dziewczyną,
która rządziła w się w kuchni Bartosza Kurka była Maja. Od dawna miała już
zapasowe klucze do jego mieszkania, ale dziś dopiero pierwszy raz z nich
skorzystała, a w zasadzie była do tego zmuszona. Na uczelni odwołali jej dwa
ostatnie wykłady, a to znaczyło, że mogła wyjść wcześniej, aż trzy godziny
wcześniej. Zgodnie z umową po zajęciach miała przyjść do domu siatkarza, który
miał już tam na nią czekać. Jednak dziś jak na złość ponownie w ciągu ostatnich
czterech miesięcy jej samochód odmówił posłuszeństwa i musiała poruszać się
komunikacją miejską. Pogoda postanowiła uprzykrzyć jej życie nagłą ulewą, która
napotkała ją w drodze. Cała przemoczona i zmarznięta, ale zadowolona z życia
skorzystała z kluczy, które grzechotały jej w torbie. Swoje ubranie rozwiesiła
na grzejnikach, a na siebie zarzuciła dużo za dużą bluzkę ukochanego.
Dziewczyna mierzyła tylko sto siedemdziesiąt centymetrów i to, co było dobre na
Bartka na niej po prostu wisiało. Zupa, którą ugotowała była już w zasadzie
gotowa, brakowała tylko chłopaka. Usiadła przy stole i zaczęła się zastanawiać,
kiedy Bartek straci cierpliwość. Wiedziała, że to nastąpi prędzej czy później.
Jednak ona nie mogła nic na to poradzić. Czuła, że ten związek będzie się
staczał i w końcu się skończy, a ta myśl napawała ją ogromnym lękiem.
Wielokrotnie próbowała z rodzicami rozmawiać na temat jej wybranka.
Kilkakrotnie chciała im przedstawić Kurka, ale zawsze kończyło się to awanturą
i łzami dziewczyny. Czasami nienawidziła siebie za to, że jest taka egoistką.
Jak można inaczej nazwać kogoś takiego jak ona? Przecież kurczowo trzymała się
bruneta i za nic w świecie nie chciała go puścić. Był jej tlenem i słońcem,
tylko przy nim była szczęśliwa. Wiele raz próbowała mu powiedzieć, że nie musi
z nią być, że ona nie jest kogoś takiego warta, ale za każdym razem wizja
samotności powodowała, że tchórzyła. W domu zdarzały się wieczory, że płakała z
powodu krzywdy, jaką wyrządza Bartkowi. Czuła się z tym źle i okropnie.
Brzydziła się sama siebie, ale była uzależniona od miłości. Przypomniała sobie
ich pierwsze spotkanie na początku tego roku.
Biegła. Jak zwykle zresztą w ciągu ostatnich dni. Miała ciągłe
problemy z organizacją sobie czasu. Obijała się o ludzi. Dostawała szału,
ponieważ dziś miała jeden z najważniejszych wykładów, a wszystko wskazywało na
to, że znowu się spóźni. Wiatr rozwiewał jej długie włosy, które pod wpływem
prędkości strasznie się poplątały. Pech chciał, że nie zdążyła wyminąć
wysokiego jak brzoza mężczyzny, który szedł w przeciwnym kierunku niż ona i
wpadła na niego. Rzeczy z jej torebki wysypały się i rozleciały po całej ulicy.
Szybko zaczęła je zbierać, a przy tym klęła jak szewc. Brunet pomógł jej i gdy
podawał kosmetyki dziewczyny ona ujrzała jego oczy, które były koloru
niebieskiego. Nie mogła przestać w nie patrzeć. Urzekły ją. Gdy uświadomiła
sobie, że za pięć minut musi być na zajęciach, czym prędzej wstała i nie
oglądając się za siebie uciekła. Nie zauważyła jednak, że portfel poleciał dużo
dalej i nikt go nie zauważył. Dopiero po chwili Kurek podniósł go z ziemi. Tym
sposobem dowiedział się jak nieznajoma ma na imię i nazwisko, gdzie mieszka i
uczy się. Jednym słowem od tego momentu byli sobie przeznaczeni.
- Majka – kobieta usłyszała za sobą głos chłopaka i podskoczyła ze strachu.
Jej własne myśli tak ją zajęły, że nie usłyszała nawet jak Bartek wchodzi.
- Zamyśliłam się – powiedziała z uśmiechem.
- Zauważyłem, a o czym myślałaś? – spytał chłopak
- A o niczym takim. Jak ja dziś zmokłam – odpowiedziała Majka.
- I wreszcie skorzystałaś z moich kluczy – zaśmiał się chłopak.
- Nie miałam wyjścia, a dodatkowo lubię Twoje koszule – stwierdziła
brunetka
Zjedli razem danie przygotowane przez dziewczynę, która posiadała
duży talent kulinarny. Jak to się mówi prawdziwy kucharz umie zrobić coś z
niczego. Ciemnooka siedziała obok Kurka i słuchała jego wspomnień z
Mistrzostw Świata. Głos chłopaka był dla niej najwspanialszym dźwiękiem. Gdy
tylko było jej źle wybierała numer siatkarza i wszystko było w porządku. To z
nim chciała spędzić życie, a nie ze sztywnym prawnikiem, który będzie ją
utrzymywał, bo przecież nikt nie pozwoli pracować jej jako dziennikarka.
Wszystko szło nie tak jak trzeba, a przecież nigdy nie sprawiała rodzicom
problemów, robiła to co chcieli, chodziła tam gdzie chcieli i spotykała się z
ludźmi, których oni tolerowali. A mimo tego wszystkiego nie może być z kimś kto
jest jej drugą połówką jabłka. To wszystko było dla niej tak nie zrozumiałe, że
aż nie wiarygodne.
- Majka, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – spytał Kurek wyraźnie zirytowany
totalnym brakiem zainteresowania ze strony dziewczyny.
- Przepraszam, ale znowu się zamyśliłam – odpowiedziała.
- Tyle to ja wiem. Ehhh, powiedz mi o czym tak myślisz.
- O szkole – skłamała szybko.
- Yhym. Mówiłem, że musimy pojechać do moich rodziców – powiedział.
- Jak musisz to je… Że jak to my?
- Normalnie. Ty i ja to my, no nie?
- Kurek, nie rób ze mnie kretynki. Tylko jak ty to sobie wyobrażasz?
- Normalnie. Moi rodzice wiedza, że kogoś mam i domagają się ciebie poznać.
- Ale…
- Jakie znowu, ‘ale’. Majka, proszę cię to się już nudne robi, takie
ukrywanie się. Pora z tym skończyć.
- Wiesz, że nie mogę. Wiesz jak to się wszystko kończy. Zawsze tak samo.
- Czyli mamy być zawsze tym drugim? A może za rok powiesz mi, że wychodzisz
za tego całego prawnika?
- Bartek, proszę. Proszę cię o cierpliwość.
Chłopak spojrzał na nią i zauważył zupełnie zagubioną dziewczynę,
która nie radzi sobie ze swoim życiem i uczuciami. Odniósł wrażenie, że to
wszystko ją przerasta jakby była za mała na ten problem, który nagle wyrósł.
Każde ich spotkanie wyglądało tak samo. W jego mieszkaniu. Zupełnie mu to nie
przeszkadzało, ale chciałby się pochwalić światu, że jest szczęśliwy, że on też
kogoś ma. Jego koledzy z drużyny na każdą imprezę przychodzą z kimś, a on
zawsze sam i zawsze musi spławiać te natrętne dziewczyny, które nie dawały mu
żyć. Przytulił brunetkę mocno do siebie i pocałował w czoło. Oni nie
potrzebowali wielkich gestów, aby wiedzieć, że należą do siebie. Chociaż Bartek
nigdy nie ukrywał, że gdyby Majka zaproponowała mu noszenie symbolicznej
srebrnej obrączki nie wahałby się ani chwili, a dodatkowo był by to jakiś znak,
że nie muszą się ukrywać. Spojrzał na ukochaną. Siedziała wtulona w jego tors z
zamkniętymi oczami. Wyglądała bardzo niewinnie i pięknie.
- Ja już będę szła. Muszę wejść jeszcze do Blanki. Obiecałam jej. Przecież
ten jej mąż ją strasznie ogranicza i w zasadzie toleruje tylko mnie –
powiedziała Majka i poszła do łazienki, aby przebrać się w swoje ubrania, które
już wyschły.
Szybko ubrała się. Cieszyła się na wizytę u Blanki. To była jedyna
osoba, która wiedziała o jej związku z Bartkiem i chyba w duchu bardzo im
kibicowała. Brunetka pożegnała się z Bartkiem i wyszła z domu. Nie chciała,
żeby ją odwoził. Musiała przemyśleć ten obiad z jego rodzicami. W sumie nie
miała się czemu dziwić. Jednak coś ją martwiło. Sama nie wiedziała co. Do
mieszkania kuzynki było nie daleko więc w ciągu kilku minut była na miejscu.
Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi i czekała, aż ktoś jej otworzy. Po chwili ujrzała
swoją ukochaną Blankę. Pocałowała dziewczynę w policzek i zabrała z jej rąk
małego Oskara, który skradł jej całe serce. Majka nigdy nie widziała
śliczniejszego dziecka niż ten kilku miesięczny chłopczyk. To ona była jego
matką chrzestną. Cały czas zastanawiała się jak Blanka może kochać ojca
chłopca. Ten człowiek nie był ani kochającym mężem czy też tatusiem za którego
uważała go jego żona. Całymi dniami go nie było w domu, bo rzekomo był w pracy
i zarabiał na dom, a cała reszta spoczywała na ramionach Blanki.
- Twojego męża nie ma? – spytała Majka z wyczuwalną ironią w głosie.
- Nie ma. W pracy jest.
- O zapewne – powiedziała cicho brunetka.
- On zarabia na mnie i Oskara. Kocha nas.
Panna Nowicka spojrzała na swoją kuzynkę jak na kosmitkę i nie
skomentowała tego. Nigdy jeszcze nie widziała tak zapatrzonej we własnego
mężczyznę kobiety. Jacek – tak miał na imię mąż Blanki – nie pozwalał swojej
żonie nigdzie wychodzić. To ona całe dnie spędzała w domu, a on nie wiadomo
gdzie. Dziewczyn na każde zakupy zabierała ze sobą syna, o babskim wieczorze u
jakiejś koleżanki nie było mowy. Z resztą warto zauważyć, że jedyną osobą,
którą odwiedzała Blankę i nie była to jej mama czy tata była właśnie Majka. To
wszystko było dla niej chore. Wiedziała, że one obie tkwią w jakiś
dziwnych związkach. Zasadnicza różnica polegała na tym, że Majka kochała i była
kochana, a u Blanki była to miłość jednostronna.
- A jak u ciebie i Bartka?
- Bez zmian.
- To znaczy?
- Dalej się ukrywamy jak Romeo i Julia, a dodatkowo on chce mnie
przedstawić swoim rodzicom.
- To źle? – spytała zdziwiona Blanka.
- A dobrze?
- Słuchaj kochacie się. Może to pierwszy krok do waszego szczęście –
widząc, że kuzynka chce coś dodać natychmiast powiedziała – tak wiem twoi
rodzice nie chcą słyszeć o nikim innym tylko o prawniku.
- Sama widzisz. Nie powinnam poznać jego rodziców.
- Powinnaś. Jeśli go kochasz, to powinnaś.
Dalej nie wracały do tego tematu. Majka skupiła się na Oskarze i
praktycznie cały czas spędziła bawiąc się z nim i rozmawiając z Blanką.
tak związek ukrywane przed światem jest trudny zarówno dla Bartka tóry chętnie by przestał sie ukrywać jak i dla Majki która boi sie reakcji rodziców, ale przeciez Bartek ze swoim statusem jest dobrą partia moze Majce by sie udało jakoś u rodziców przeforsowaćtę tezę najlepiej jakby wzieła na taką rozmowę Bartka ze sobą, Sytuacja u Bralnki jest dość dziwna przecież nie może być wieźniem we własnym domu to jest bardzo meczące
OdpowiedzUsuńw końcu odcinek;P
OdpowiedzUsuńjak dla mnie to odcinki tutaj mogłyby pojawiac sie codziennie;)
strasznie ciekawe i wciągające opowiadanie;)
Majka powinna w końcu przeciwstawic się rodzicom...
w końcu jest dorosła więc ma prawo decydowac o tym z kim będzie...
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)
No jak dla mnie super. Blanka niech rzuca tego Jacka czy jak mu tam było i ułoży sobie życie od nowa. Żeby nie tylko ona była zaangażowana w miłość tylko obie strony. A co do Majki niech pójdzie poznać rodziców Kurka, a może wszystko sie jakoś ułoży.. Wątpie znając Ciebie skomplikujesz i rodzice jeszcze nie daj Boże sie odwrócą od niej..
OdpowiedzUsuńBlanka niech zostawi Jacka, dla któregoś przystojnego siatkarza, a Maja niech pójdzie na spotkanie z rodzicami Bartka. Zawsze coś lub ktoś zrobi tak, aby wszystko popsuć... masakra. Ale opowiadanie oczywiście mi się podoba, rzecz jasna. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie na nowy ;D [siatkarski-sen--opowiadanie] .
OdpowiedzUsuńnie mogłabym żyć z kimś kogo nie kocham. Nie można tak robić, bo wtedy człowiek sie dusi i traci wszelaką chęć do życia. Blanka powinna od niego odejść, ja wiem, że to trudne, ale kiedyś trzeba podjąć taką decyzję. Hmm, kurcze, Bartek jest wyrozumiały, i chwała mu za to. Nie wiem czy bym wytrzymała, gdyby ktoś próbował ustawiać moje życie. Ale jak narazie daje rade.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i do nastepnego . ;d
Powiem szczerze,ze nawet lubię takie "ciężkie" sytuacje. Obydwie tkwią w związkach z których trudno jest tak łatwo się wydostać. Trochę dziwię się Majce,bo ja chyba na jej miejscu wybrałabym jednak miłość. Tym bardziej,ze widzi jak Blanka teraz się męczy w podobnej sytuacji. Tak szczerze to już nie mogę się doczekać kiedy na drodze Blanki stanie ten poukładany i idealny Michał :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo to ukrywanie, wiadomo, ze na dłuższą metę nic nie da.. Obojgu doskwiera. Naprawdę niby sytuacja bez wyjścia.. ale może wizyta u Bartka rodziców coś zmieni? niech nie wygaduj bzdur, bo zasługuje jak najbardziej na Bartka :) A może niech zainwestują w te srebrne obrączki? Małymi krokami do celu..
OdpowiedzUsuńTak te dwie sytuacje z pewnej perspektywy podobne. Każda ma problem, który trudno rozwikłać.. Liczę, że jednak los im dopomoże i jakoś z tego wyjdą. Razem :) dzięki za buziaka ;p
Pozdrawiam
Podobało mi się i to bardzo :))) Majka ,nie wiem co mam sobie myślec , jest dorosłą kobietą ,którą rodzice nie powinni sterowac , wiem ze sie liczy z ich zdaniem i nie chce ich zawieśc ,ale związek z tym całym prawnikiem jest dla niej jak przekleństwo ,chyba nie chce byc do końca nieszczęsliwa co???, Bartek on godzi się na bycie razem po cichu ,ale myśle ,że kiedyś tego nie wytrzyma i odjedzie.....Wracają co Blanki , niby prowadzi normalne życie rodzinne ma męża i dziecko , kocha ich ,tylko odnosze wrażenie ,że ona sama angażuje się za 2 osoby. A mąż którego ciągle w domu nie ma to nie mąż...bosko :)
OdpowiedzUsuń