Nie można w życiu mieć wszystkiego.
Jednak do takich wniosków zazwyczaj dochodzimy za późno, kiedy straciliśmy coś,
bez czego nie umieliśmy żyć, co było naszym tlenem, sensem istnieniem. Jednak
nie brakuje tych, którzy próbują osiągnąć każdą rzecz, o której zamarzą. Jeśli
myślimy o rzeczach materialnych to przecież posiadanie domu z basenem nie
wyklucza również zakupu najnowszego modelu samochodu, za którym każdy sąsiad
będzie wypatrywał oczu z nieukrywaną zazdrością. Jednak bywa tak w życiu, że
nagle wszystko się wali i niby mieliśmy wszystko, a nie mamy już nic albo
wydawało się nam, że nic nie brakowało nam do szczęścia, a po jednej tragedii
okazuje się, że brakowało najważniejszego pierwiastka, jakim jest bliska osoba.
Pewna kobieta i pewien mężczyzna patrzyli z góry na swoje dzieci i
wnuczki. Ich córka zmieniła się tak bardzo, że zastanawiali się gdzie podziała
się ta rezolutna dziewczyna, która uwielbiała się śmiać i marzyła o księciu z
bajki. Nagle stała się zimną panią prawnik i żoną szanowanego lekarza oraz
matką. Kiwali z dezaprobatą. Wiedzieli, że nie tak miało być. Przez cały czas
wychowali ją w duchu miłości. Wpajali jej, że najważniejsza jest rodzina, a
wszystko inne to jedynie błahy dodatek, który raz jest, a raz nie ma. Jednak
nie zauważyli, kiedy zboczyła ze wskazywanej trasy i stała się kimś obcym. Gdy
poznała zamożnego młodego lekarza i zaczęła obracać się w wyższych strefach
pierwsze skrzypce zaczęły grać u niej pieniądze oraz pozycja, jaką zajmowała. W
taki, a nie inny sposób wychowywała swoją jedyna córkę, która tylko dzięki
ukochanej babci nie stała się młodszą kopią swojej rodzicielki. To właśnie
dziadkom zawdzięczała pokazanie piękna świata i tego, co najważniejsze. Mimo
wszystkiego posłusznie spełniała każde życzenie rodziców. Jeździła na masę
dodatkowych zajęć, a także spotykała się z ludźmi, których jej rodzice
akceptowali. Dopiero po skończeniu liceum zbuntowała się i nie została ani
lekarzem, czy też prawnikiem. Zaczęła studiować dziennikarstwo, które wykłóciła
sobie, ale czuła, że w kwestii jej zamąż pójścia nie będzie miała szans
przebicia i dlatego żyła chwilą. Cieszyła się każdym dniem, promieniem
słonecznym, a nawet ulewą, która leciała z nieba. To wszystko było dla niej
bardzo ważne i wiedziała, że kiedyś zmuszona będzie się z tym rozstać i stać
się kobietą poważną tak jak wymagają tego rodzice.
Para, która przyglądała się z góry posiadała jeszcze syna, który był
zupełnym przeciwieństwem swojej siostry. Uważał, że może być biedny, ale
jednocześnie będzie najbogatszy, bo zawsze obok niego będą ludzie, którzy go
kochają. W tym samym duchu razem ze swoją żoną wychowywał jedyną córkę. Była
ona kilka lat starsza od swojej kuzynki, ale rozumiała się z nią w miarę dobrze
i czasami spotykały się na kobiecych ploteczkach. Zawsze, gdy spacerowała w
słoneczny dzień po mieście promienie wielkiej gwiazdy, odbijały się od jej
obrączki noszonej z dumą na prawej ręce na serdecznym palcu. Była zakochana,
czyli silna. Mogła góry przenosić. Jej ojciec wyprawił jej prawdziwie bajeczne
wesele, a potem poprowadził swoją jedynaczkę do ołtarza nie kryjąc przy tym
dumy. Należała do grona kobiet szalonych i romantycznych. Każda rocznica była
uświęcona zupełnie innym pomysłem, ale każdy był zawsze bardzo oryginalny.
Niestety zakochana, czyli silna nie zawsze znaczy trzeźwo patrząca i widząca
to, co trzeba. Miłość osłabiła jej zdolność widzenia i niestety nie zauważała
jak bardzo negatywnym człowiekiem jest jej mąż. Uważała go za najwspanialszego
człowieka świata i nawet długie monologi jej kuzynki, bo dialogami nie można
było tego nazwać niebyły w stanie jej zrzucić z nosa różowych okularów, które
nosiła.
Małżeństwo spojrzało na siebie z uśmiechem i pokiwali głowami. Mimo
wszystkich wad ich rodzina byłaudana. I towarzyszyli jej do tego momentu dopóki
mogli, od teraz musieli trzymać się z daleka i nie mieli teraz możliwości
szeptania na ucho wnuczkom tego, co mają robić. Teraz to one musiały zacząć żyć
samodzielnie. Oni, jako ich starsi stróżowie mogli spokojnie odpoczywać po
ciężkim, lecz nie koniecznie łatwym życiu. Ale przecież w życiu nie można mieć
wszystkiego.
Kolejni zawodnicy PGE Skry Bełchatów powoli schodzili się po ciężkim
treningu do szatni. Pomiędzy nimi panowała dziwna cisza. Każdy z nich jeszcze
raz analizował w myślach wszystkie błędy, które popełnił na tegorocznych
Mistrzostwach Świata i które kosztowały całą reprezentację klęską już w II
fazie Mistrzostw. Nie ma, co się oszukiwać. Zarówno zawodnicy, cały sztab
szkoleniowy, ale przede wszystkim kibicie liczyli na medale. W końcu polska
reprezentacja Mężczyzn w piłce siatkowej już nie raz pokazywała, na co ich
stać… tylko, że na tegorocznej międzynarodowej imprezie zawiódł jeden z
elementów, a potem niczym reakcja łańcuchowa sypała się dalsza gra. Tylko, ze teraz
każdy z nich powinien jak najszybciej o tym zapomnieć. Przecież nie zawsze
wszystko jest tak jakbyśmy tego wszyscy oczekiwali, czasem los płata nam jakiś
figle, tylko po to żeby w przyszłości wynagrodzić nam to z nawiązką. Tak, więc
może Polacy nie mieli być Mistrzami Świata, może ich przeznaczeniem jest podium
Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Kto wie, na świecie są przecież taki erzeczy,
które się nawet przedstawicielom FIVB nie śniły…
Wysoki, młody szatyn z lekkim uśmiechem na ustach zapiął zamek od swojej torby treningowej. Dzisiaj znowu miał się z nią spotkać. Nic innego nie zaprzątało Jego myśli, jak jej znajoma sylwetka. Zakochał się, tak Bartosz Kurek po raz pierwszy w życiu tak naprawdę się zakochał. Wszystkie znaki na niebie i ziemi kojarzyły mu się z Majką. Widział ją za każdym razem, gdy chociaż na chwilę przymykał powieki, a każda minuta bez niej wydawała mu się czasem straconym. Można by powiedzieć, że ta ich miłość wygląda jak z jakieś bajki. Jednak niekoniecznie. W każdym nawet najpiękniejszym scenariuszu zawsze musi być jakieś, ‘ale’, w tym przypadku również. Kochali się? Oczywiście. Nie widzieli za sobą świata? Jak to zakochani? W swoich ramionach z przyjemnością spędziliby całe życie? Bez dwóch zdań. Dlaczego więc do cholery, musieli ukrywać się ze swoim uczuciem przed jej rodzicami? Rozumiał Majka była jedynaczką, kochaną córką swoich rodziców, którzy chcieli dla niej jak najlepiej, ale dlaczego oni mieli decydować o jej związkach? Przecież była dorosła, a Bartek jak najbardziej był dobrym kandydatem na przyszłego męża i zięcia. W czym siatkarz mógłby być gorszy od jakiegoś lekarza lub prawnika? Mógł przecież zapewnić Mai wszystko, czego tylko by potrzebowała, a przy tym wszystkim darzyłby ją wielką, bezwarunkową miłością. Poza tym ona też go kochała, na każdym kroku zapewniała go o swojej miłości. I chociaż czasem całą ta sytuacja z potajemnymi spotkaniami wyraźnie go irytowała to jednak zgadzał się na to. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że bycie w takim związku wiąże się z ogromnymi konsekwencjami, jednak jeszcze większe skutki wyniknęłyby gdyby ją stracił. Przecież ją kochał… kochał ją jak nikogo innego na świecie.
- Bartek – z zamyślenia wyrwał go znajomy głos przyjaciela
Bąku – jak to żartobliwie lubił nazywać Michała Bąkiewicza, Kurek – stał oparty o swoją szafkę i z ogromnym zaciekawieniem przypatrywał się poczynaniom Szatyna.
- A ty, co szczerzysz się do tej torby, jak mysz do sera? – na twarzy Michała pojawił się delikatny uśmiech.
Bąkiewicza był starszy od przyjaciela. Jednak pomimo wieku i doświadczenia w stosunkach damsko-męskich nadal był samotnym strzelcem. Czasem zdawało mu się, ze być może spowodowane to było jego wygórowanymi wymaganiami, no, bo przecież znalezienie kobiety, która nie tylko ‘ładnie by wyglądała’, ale przede byłaby inteligenta, spontaniczna, romantyczna i ceniłaby swoją wartość, w dzisiejszych czasach, gdzie na każdym kroku można spotkać się wszech ogarniającym nas plastikiem, jest iście syzyfowym zajęciem. No dobrze, może trochę wyolbrzymiał tą całą sprawę, ale nie mniej jednak prawda była taka, że Michał miał już prawie trzydziestkę na karku, a mimo to każdy poranek, wieczór i noc spędzał samotnie. Jeszcze nie znalazł Kobiety, która w pełni zawładnęłaby całym jego sercem i umyłem. Ale mimo wszystko wierzył, że już niedługo i jego dosięgnie strzała Kupidyna, która w jego sytuacji byłaby ciutnie zbawieniem. Brakowało mu kogoś, z kim mógłby dzielić swoje życie. Pragnął poznać miłości w najpiękniejszej jej postaci, z każdym nawet najmniejszym jej szczegółem. W duszy był przecież romantykiem. Takim pełnym ciepła i uczucia Dużym Mężczyzną, który chciałaby stać się dla kogoś wsparciem, a jego ramiona niczym bezpieczna przytań uchroniłby ukochaną osobę przed każdym niebezpieczeństwem.
- A czy musi być jakiś powód? – Bartek zmierzył przyjaciela wzrokiem
Brunet lekko pokręcił głową odpędzając od siebie natrętne myśli.
- Nie no w sumie to nie musi. Tak z czystej ciekawości zapytałem. Jesteś samochodem czy piechotą?
- Samochodem, a co? Pewnie chcesz znaleźć frajera, który przetransportuje twoje szanowne cztery litery pod sam dom, tak? – w całym pomieszczeniu dało się słyszeć radosny śmiech Kurka
- Wcale, ze nie – Michał mimowolnie odwzajemnił gest – Miałem nadzieję, że może jednak postanowiłeś przyjść na trening z buta. Wpadlibyśmy na chwilę do mnie, ja zostawiłbym tylko samochód pod blokiem i poszlibyśmy na jakieś piwo czy bilard. Odkąd wróciliśmy z Włoch, jeszcze nigdzie nie wychodziliśmy, a ja już mam serdecznie dosyć tych durnych filmów w telewizji.
Bartek lekko pokiwał głową.
- Ja dzisiaj odpadam. Śpieszę się a po za tym tobie potrzebna jest jakaś baba, a nie moje towarzystwo.
- Tylko na początku ta baba musi być. – Bąkiewicz westchnął lekko
- Przecież spotykałeś się ostatnio z Kają? I co, nie wyszło?
Brunet zaśmiał się cynicznie.
- Nawet nie mów. Kolejna zapatrzona w siebie, pusta lalka. Co z tego, że z zewnątrz ładna, jak w środku same powietrze.
Śmiech Kurka zwrócił uwagę reszty zawodników przebywających w szatni.
- Może po prostu za wysoko stawiasz poprzeczkę? – Szatyn przerzucił przez ramię swoją torbę – No, a co do tego wspólnego piwa, to może w niedzielę? Co ty na to?
Bąkiewicz z uśmiechem lekko kiwnął głową na znak zgody.
- Dobre i to…
Wysoki, młody szatyn z lekkim uśmiechem na ustach zapiął zamek od swojej torby treningowej. Dzisiaj znowu miał się z nią spotkać. Nic innego nie zaprzątało Jego myśli, jak jej znajoma sylwetka. Zakochał się, tak Bartosz Kurek po raz pierwszy w życiu tak naprawdę się zakochał. Wszystkie znaki na niebie i ziemi kojarzyły mu się z Majką. Widział ją za każdym razem, gdy chociaż na chwilę przymykał powieki, a każda minuta bez niej wydawała mu się czasem straconym. Można by powiedzieć, że ta ich miłość wygląda jak z jakieś bajki. Jednak niekoniecznie. W każdym nawet najpiękniejszym scenariuszu zawsze musi być jakieś, ‘ale’, w tym przypadku również. Kochali się? Oczywiście. Nie widzieli za sobą świata? Jak to zakochani? W swoich ramionach z przyjemnością spędziliby całe życie? Bez dwóch zdań. Dlaczego więc do cholery, musieli ukrywać się ze swoim uczuciem przed jej rodzicami? Rozumiał Majka była jedynaczką, kochaną córką swoich rodziców, którzy chcieli dla niej jak najlepiej, ale dlaczego oni mieli decydować o jej związkach? Przecież była dorosła, a Bartek jak najbardziej był dobrym kandydatem na przyszłego męża i zięcia. W czym siatkarz mógłby być gorszy od jakiegoś lekarza lub prawnika? Mógł przecież zapewnić Mai wszystko, czego tylko by potrzebowała, a przy tym wszystkim darzyłby ją wielką, bezwarunkową miłością. Poza tym ona też go kochała, na każdym kroku zapewniała go o swojej miłości. I chociaż czasem całą ta sytuacja z potajemnymi spotkaniami wyraźnie go irytowała to jednak zgadzał się na to. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że bycie w takim związku wiąże się z ogromnymi konsekwencjami, jednak jeszcze większe skutki wyniknęłyby gdyby ją stracił. Przecież ją kochał… kochał ją jak nikogo innego na świecie.
- Bartek – z zamyślenia wyrwał go znajomy głos przyjaciela
Bąku – jak to żartobliwie lubił nazywać Michała Bąkiewicza, Kurek – stał oparty o swoją szafkę i z ogromnym zaciekawieniem przypatrywał się poczynaniom Szatyna.
- A ty, co szczerzysz się do tej torby, jak mysz do sera? – na twarzy Michała pojawił się delikatny uśmiech.
Bąkiewicza był starszy od przyjaciela. Jednak pomimo wieku i doświadczenia w stosunkach damsko-męskich nadal był samotnym strzelcem. Czasem zdawało mu się, ze być może spowodowane to było jego wygórowanymi wymaganiami, no, bo przecież znalezienie kobiety, która nie tylko ‘ładnie by wyglądała’, ale przede byłaby inteligenta, spontaniczna, romantyczna i ceniłaby swoją wartość, w dzisiejszych czasach, gdzie na każdym kroku można spotkać się wszech ogarniającym nas plastikiem, jest iście syzyfowym zajęciem. No dobrze, może trochę wyolbrzymiał tą całą sprawę, ale nie mniej jednak prawda była taka, że Michał miał już prawie trzydziestkę na karku, a mimo to każdy poranek, wieczór i noc spędzał samotnie. Jeszcze nie znalazł Kobiety, która w pełni zawładnęłaby całym jego sercem i umyłem. Ale mimo wszystko wierzył, że już niedługo i jego dosięgnie strzała Kupidyna, która w jego sytuacji byłaby ciutnie zbawieniem. Brakowało mu kogoś, z kim mógłby dzielić swoje życie. Pragnął poznać miłości w najpiękniejszej jej postaci, z każdym nawet najmniejszym jej szczegółem. W duszy był przecież romantykiem. Takim pełnym ciepła i uczucia Dużym Mężczyzną, który chciałaby stać się dla kogoś wsparciem, a jego ramiona niczym bezpieczna przytań uchroniłby ukochaną osobę przed każdym niebezpieczeństwem.
- A czy musi być jakiś powód? – Bartek zmierzył przyjaciela wzrokiem
Brunet lekko pokręcił głową odpędzając od siebie natrętne myśli.
- Nie no w sumie to nie musi. Tak z czystej ciekawości zapytałem. Jesteś samochodem czy piechotą?
- Samochodem, a co? Pewnie chcesz znaleźć frajera, który przetransportuje twoje szanowne cztery litery pod sam dom, tak? – w całym pomieszczeniu dało się słyszeć radosny śmiech Kurka
- Wcale, ze nie – Michał mimowolnie odwzajemnił gest – Miałem nadzieję, że może jednak postanowiłeś przyjść na trening z buta. Wpadlibyśmy na chwilę do mnie, ja zostawiłbym tylko samochód pod blokiem i poszlibyśmy na jakieś piwo czy bilard. Odkąd wróciliśmy z Włoch, jeszcze nigdzie nie wychodziliśmy, a ja już mam serdecznie dosyć tych durnych filmów w telewizji.
Bartek lekko pokiwał głową.
- Ja dzisiaj odpadam. Śpieszę się a po za tym tobie potrzebna jest jakaś baba, a nie moje towarzystwo.
- Tylko na początku ta baba musi być. – Bąkiewicz westchnął lekko
- Przecież spotykałeś się ostatnio z Kają? I co, nie wyszło?
Brunet zaśmiał się cynicznie.
- Nawet nie mów. Kolejna zapatrzona w siebie, pusta lalka. Co z tego, że z zewnątrz ładna, jak w środku same powietrze.
Śmiech Kurka zwrócił uwagę reszty zawodników przebywających w szatni.
- Może po prostu za wysoko stawiasz poprzeczkę? – Szatyn przerzucił przez ramię swoją torbę – No, a co do tego wspólnego piwa, to może w niedzielę? Co ty na to?
Bąkiewicz z uśmiechem lekko kiwnął głową na znak zgody.
- Dobre i to…
No kochane jestem w szoku. ;p Rozdział pierwszy pobił wszystko. Oby tak dalej, bo fajnie się czyta. A już jestem pewna, że cała reszta z Wami będzie równie dobra, jak i pierwsze Wasze działo. Czekam oczywiście z niecierpliwością na nowy rozdział. ;*
OdpowiedzUsuńNo jestem pod wrażeniem :) zapowiada się bardzo fajne opowiadanie i licze na to że tak owe będzie :D oczywiście nie śmiem mówić że czekam na nexta bo to oczywiste :DDD Jak na każdy dobry początek życzę wytrwałości w pisaniu aby blog mógł się pieknie ciągnąc a ponad wszystko życzę weny bo sama wiem że to jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i śle buziaki :*:*:*:*:*
dopiero jak coś stracimy przekonujemu się jakie to było dla nas wazne te słowa zawsze mnie dobijają ponieważ sama w swoim życiu wiele razy już się o tym przekonałam, przedstawiona rodzina jak wiele rodzin niby z zewnątrz wydaje sie idealna a w środku zawsze coś zgrzyta,niestety teraz ten pęd za pieniędzmi przysłania nam owiele ważniejsze rzeczy jakie są na tym swiecie rodzina zrozumienie,akceptacja poczynań innch, szczerze nie wyobrazam sobie zeby rodzice mieli mi wybrać męża, ale wiem ze to sie zdarza sama miałam kolege który miał ojca prawnika i ten ojciec miał ale do każdego znajomego w tym do mnie bo niby status mojej rodziny nie był wystarczajacy, dobrze ze chociaz dziadkowie czuwaja nad swoimi wnukami w jakimś stopniu
OdpowiedzUsuńBartek zakochany w Majce ukrywaja związek tak to moze byc na dłuższą metę męczące ale myśle ze sie w końcu przełamią i Bąku poszukujący swojej idealnej,mógł by troche obniżyc wymagania a nie ze nie dośc ze ma byc piękna to jeszcze inteligentna piekno to nie tylko wygląd często prawdziwe piekno to jest to co mamy w środku
ok bo mnie na jakieś filozofowanie wzieło już kończę
jeszcze napiszę ze ciesze sie ze powstało kolejne siatkarskie opowiadanie to ostatnio mój nałóg więc bardzo sie cieszę :))
Moja Orszulka pisze nowe opowiadanko =***
OdpowiedzUsuńołłl ^ Ciekawie :D dopiero dotarłam niestety ale przewrotności losu ;d No ale cóż mi to się podoba i czekam na kolejne rozdziały :))
OdpowiedzUsuńrozdział mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam
Weszłam na tego bloga zwabiona twórczością Lady Spark. I... zdecydowanie warto było. Poza tym nie bardzo wiem jak pisać do jednej z Was, czy do obydwóch? Więc będę teraz pisać do obydwóch, a później do każdej pojedynczo - pisze to wytłumaczenie, gdyż macie we mnie zatwardziałą czytelniczkę, chociaż - nie chce Was urazić - ale ja się kompletnie nie znam na siatkówce. I nawet nie umiem w nią grać, piłka leci mi z rąk i zawsze źle wymierzę sobie czas i odległość, gdy i gdzie mam ją odbić. Nie wiem, czy to moja wina czy moich oczu, które źle widzą bez okularów na wf. W każdym razie moja wiedza o tym sporcie jest dosyć znikoma(jeśli można to tak określić). Mistrzostw świata raczej też nie oglądam, a nazwiska wspomnianych siatkarzy nic mi nie mówią, więc... więc proszę o wybaczenie mojej ignorancji. Blog zapowiada si,ę bardzo ciekawie, chociaż na ogół to ja raczej preferują ff potterowskie, jednak od każdej reguły są przecież wyjątki, nie? Całkiem zgrabny prolog - rozumiem, że główną bohaterką będzie Majka, tak? Mam nadzieję, że wspomnicie czasem coś o jej kuzynce, która moim zdaniem pasowałaby do przyjaciela Kurka, ale nie wiem, po co to pisze skoro ona jest szczęśliwą mężatką.
OdpowiedzUsuńDobra, kończę ten nieskładny komentarz. A i śliczny szablon, jak mniemam Lady Spark, tak?Mam na swoim blogu trochę podobny, ale jednocześnie inny. Jednoznacznie kojarzy mi się z jesienią. Masz talent do grafiki dziewczyno. Mnie też musisz zrobić kiedyś szablon, ale na razie nie będę Cię męczyć.
Pozdrawiam i życzę Wam obydwóm dużo weny.
zaczyna się świetnie;)
OdpowiedzUsuńtak mnie zaciekawiłyście że już nie mogę doczekac sie kolejnego odcinka;)
pozdrawiam;**
(kolejna-szansa)
No ,no ,no :) podoba mi się i to ogromnie :))urzekający 1 rozdział :) . niby wszystko wygląda normalnie ,jak byc powinno , ale odniosła wrażenie ,że niektórym bohaterą coś uciekło ,lub ucieka w życiu....dziwne odzczucie miałam ,może będę umiała je okreslic po kolejnych rozdziałach :) Bartek i Majka - czasami tzreba ukrywac miłośc ,bo inaczej się nie da ,może tak będzie lepiej ,nitk nie wmiesza się w ich intymnośc , podoba mi się ich specyfika uczucia , coś znanego a jednocześnie innego :) Michał ,tak chyba misiek będzie musiał zejśc na ziemie , bo wymagania to on ma oj ma :) każda kobieta jest piękna :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :) takie ciekawe spojrzenie na świat na życie i na ludzi... I ten fragment z dziadkami patrzącymi z góry, urzekł mnie ;) cudowny.
OdpowiedzUsuńPara która się kocha i ukrywa i para która się kiedyś pozna, ale tak jakby parę lat za późno. Życie jest takie a nie inne, ale chyba jeżeli mamy je w swoich rękach to możemy je zmienić. Tak myślę. "Najlepsze wciąż musi przyjść"
Pozdrawiam
podoba mi się. :D już od pierwszych zdan jest intrygująco. Ja nie rozumiem, czemu rodzice nie chcą szczescia dla swojego dziecka, tylko czegoś, co może ją jeszcze bardziej unieszczęśliwić. Współczuję jej, że musi ukrywać swoj zwiazek z Bartkiem. Czy moglbyście informować mnie o nowych ?
OdpowiedzUsuń[siatkolandia.blog.onet.pl]
nelsuś
podzielam zdanie o tym że wspaniale się to opowiadanie czyta ! ;* powiem tylko tyle że zapowiada się wyśmienicie i ja czekam na 22 ;D oo w tym dniu będę pisała sprawdzian z matematyki, więc od razu po powrocie ze szkoły będę wyczekiwała rozdziału żeby poprawić sobie humor ;*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze cieszę się,ze zaczęłyście pisać :) Po drugie jak p[opatrzyłam na zdjęcie Bąkiewicza w opisie bohaterów to uśmiech sam mi się pojawił na twarzy :) Nie wiem czemu on tak na mnie działa,ale uwielbiam z nim opowiadania. Taki chodzący ideał :) Po trzecie-początek świetny. Taki tajemniczy,ale zarazem konkretny. No i po czwarte bardzo,bardzo ciekawa fabuła. Młodzieńcza miłość Bartka i Mai kontra dojrzałość Blanki i Michała. Juz się nie mogę doczekać kolejnego! Pozdrawiam i czekam a nowość :):*
OdpowiedzUsuń