wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 12 – „Rozstanie dla miłości jest jak wiatr dla ognia; słaby gasi, a mocny rozpala.”


Maja siedziała w swoim pokoju. Na kolanach trzymała laptopa, na którym oglądała mecz Skry. Telefon miała wyłączony od poprzedniego dnia, gdy jej serce rozpadło się na milion małych kawałeczków. Nie wiedziała czemu ogląda to widowisko sportowe. Operator kamery po każdym nie udanym zagraniu Bartka pokazywał chłopaka. Serce dziewczyny biło jak oszalałe. Kurkowi na boisku nic nie wychodziło. Był tak niewidoczny, że w połowie drugiego seta trener Nawrocki zdjął go definitywnie z boiska. Bartosz przyjął tę decyzję ze stoickim spokojem. Nie był wcale zdziwiony czy zły. Usiadł w kwadracie dla rezerwowych i obserwował mecz. Przed oczami dziewczyny stanęła wczorajsza scena, która miała miejsce w jej pokoju. Ten ból w jego błękitnych tęczówkach był taki prawdziwy. Pamiętała, że obiecał jej, że jeśli kiedykolwiek ją zdradzi to nigdy nie przyjdzie jej tego wyjaśniać. Do tej pory nie złamał ani jednej obietnicy. Zawsze dotrzymywał słowa. A to, że wczoraj przyjechał świadczyło tylko o tym, że za wszelką cenę chciał jej to wszystko wyjaśnić. Szatynka odłożyła komputer na biurko i postanowiła wziąć długą i odprężającą kąpiel, która miała uspokoić jej myśli i nerwy. W łazience spędziła około dwóch godzin. Dokładnie nawilżyła wysuszone ciało. Włosy potraktowała suszarką. Oparta o zlew podjęła jedną decyzję. Chciała wysłuchać Bartosza, a jeśli to wszystko miało się okazać prawdą chciała zniknąć na kilka dni z Bełchatowa. Do torby spakowała ubrania  łącznie ze wszystkimi dodatkami. Rodziców nie było w domu. Wyszli do państwa Korzeckich. Na stole zostawiła kartkę, że jeśli nie wróci przez kilka dni to mają się nie martwić i nie dzwonić. Wsiadła do swojego samochodu i ruszyła pod blok siatkarza. Znalazła się na miejscu po dwudziestu minutach. Jednak przeceniła swoje możliwości. Zanim zebrała się w sobie i wysiadła z auta minęło pół godziny. Wiedziała, że chłopak jest w domu, ponieważ stał jego ukochany samochód. W końcu jednak wysiadła. Powoli i spokojnie przemierzała dzielącą ją od poznania prawdy drogę. Zadzwoniła dzwonkiem i czekała. Nikt jej nie otworzył. Zaniepokojona zaczęła pukać. Też odpowiedziała głucha cisza. 
- Bartek, to ja Maja! Bartosz! Kurek, otwieraj te cholerne drzwi. Bartuś, proszę – z każdym zdaniem jej głos cichł i przechodził w szept.
Oparła się czołem o drzwi i zaczęła głęboko oddychać, a po chwili usłyszała szczęk otwieranego zamka. Przed oczami stał jej promień słońca, który miał na sobie spodnie oraz przewieszony przez ramię ręcznik. Był wyraźnie zdziwiony jej wizytą, ale bez słowa wpuścił ją do środka.
- Chyba przyszłaś po wyjaśnienia – przerwał ciszę chłopak, a gdy zobaczył, że skinęła twierdząco głową mówił dalej. – Ja i Daria nic nie zrobiliśmy. Tak, wiem. Brzmi to banalnie. Ale to prawda. Gdy wróciłem do domu postanowiłem wziąć kąpiel. Gdy wyszedłem z łazienki usłyszałem dzwonek do drzwi. Myślałem, że to ty, a tam stała ona. Wpuściłem ją do domu i przeprosiłem. Miałem zamiar ubrać się w coś bardziej stosownego i wtedy pojawiłaś się ty. Zastałaś nas w dziwnej sytuacji to fakt, ale Maja nic między nami nie było. Uwierz mi. 
Nie przerywała mu. To była jedyna okazja, żeby przekonać się czy mówi prawdę. Wyczuwała w jego głosie ból, a w oczach widziała strach, że może ją stracić. Ona też nie mogła się pogodzić z tym, że mogłaby już nigdy go nie widzieć. Był jej tlenem. Podeszła do niego i zachłannie pocałowała. Chłopak odwzajemnił pieszczotę. Jej dłonie poznawały jego umięśnione ciało, a jego pozbywało się zbędnego swetra dziewczyny. I ona i on czuli się gotowi na kolejny krok w ich związku. Całowali się już trochę mniej zachłannie, ale za to powoli przesuwali się do sypialni siatkarza. Zbyt duża różnica wzrostu spowodowała, że dziewczyna została zaniesiona na łóżko ukochanego. Silne i męskie dłonie siatkarza delikatnie błądziły po ciele ukochanej. Był delikatny jakby ona była z porcelany i każdy mocniejszy dotyk może spowodować, że się rozpadnie. Ona wplotła ręce w jego jeszcze wilgotne włosy. Ich oddechy z każdą minutą były szybsze, a ciała jeszcze bardziej spragnione nowego doznania, które już przekraczało próg sypialni Bartka. W pomieszczaniu słychać było tylko ich przyśpieszone oddechy i ciche jęki rozkoszy szatynki. Chłopak doskonale wyczuwał każdy wrażliwszy milimetr jej ciała, który delikatnie pieścił doprowadzając tym samym do szaleństwa. Czuli, że cały świat nie istnieje. Byli tylko oni. Młodzi, zakochani i pozbawieni jakiejkolwiek szansy na przyszłość. Nie myśleli o konsekwencjach swojego czynu. Liczyło się tylko tu i teraz. Wiedzieli, że dojrzeli do tego kroku. Bartosz poznawał ciało swojej partnerki, a ona nie pozostawała mu dłużna. W końcu stali się jednością, byli jedną duszą w dwóch ciałach. Czuli, że każdy kolejny partner w razie ich rozłąki będzie tylko namiastką tego obecnego.
Następnego dnia Maję, obudziło ciche chodzenie po pokoju. Przeciągnęła się i otworzył oczy. Bartek ubierał właśnie podkoszulek.
- Mogę wiedzieć gdzie idziesz? – spytała dziewczyna z uśmiechem.

- Już wstałaś? Zamierzam pójść do sklepu na dół po świeże pieczywo. W planie miałem podać ci śniadanie do łóżka. A dodatkowo Nawrocki kazał mi się porządnie wyspać. Stwierdził, że moje wczorajsze zachowanie to przyczyna nie wyspania i jutro mam się pojawić na hali pełen energii – odpowiedział i pocałował ją w czoło.
- A przyniesiesz moją torbę z samochodu? Mam w niej ubrania.
- Torbę?
- Zamierzałam wyjechać na tydzień z Bełchatowa jeśli okazałoby się, że to co widziałam wczoraj to prawda.
Chłopak odetchnął z ulgą i wyszedł z sypialni.
- Kluczki są w mojej bluzie! – krzyknęła jeszcze za nim szatynka, a po chwili usłyszała trzaśnięcie drzwi.
Panna Nowicka owinęła się prześcieradłem i podeszła do szafy Bartosza. Wyjęła z niej pierwszą lepszą bluzkę, a następnie udała się do łazienki gdzie wzięła szybki i orzeźwiający prysznic. Kilka minut później razem z robili śniadanie. Maja cały czas paradowała w podkoszulku Bartka. Nie obyło się bez sprzeczek, które z nich robi jajecznicę. Śmiali się i żartowali. Było tak jak powinno być od samego początku. Ich sielankę przerwał dzwonek do drzwi.
- Maja, otwórz drzwi. To pewnie Bąku. Miał do mnie wejść na kawę przed treningiem.
- Nie spal jajecznicy – dziewczyna otworzyła drzwi i zaniemówiła.
W progu stali rodzice Bartka. Szatynka nie wiedziała jak się zachować i co powiedzieć. Stała jak słup soli.
- Bąku wcho… - Kurek był wyraźnie zniecierpliwiony tym długim powitaniem przed drzwiami dlatego też postanowił ponaglić swojego przyjaciela do wejścia. – Mama? Tata?

U MICHAŁA
Trener Nawrocki wyciskał z nich ostatnie poty. Panowie byli zmęczeni. Jednak te męczące treningi miały swój cel. Jacek Nawrocki wiedział, że zbliża się okres bardzo ciężki dla jego siatkarzy. Mieli grać mecz za meczem. Musieli być gotowi na wszystko. W końcu jednak postanowił im dać w dniu dzisiejszym spokój. Gdy już chłopcy wzięli orzeźwiające ich ciało prysznice i zbierali się do domu. Mariusz Wlazły wyskoczył z dość zaskakującą propozycją:
- A może mały obiadek w męskim  gronie?
- A ty się przypadkiem nie śpieszysz do żony i syna? – spytał Marcin Możdżonek.
- Tak się składa, że obiad mam dziś gwizdany, bo żona i syn poszli do teściowej na cały dzień – odpowiedział ze śmiechem Szampon.
- A to wszystko jasne. Po prostu szanowny pan Mariusz nie ma zamiaru stać przy garach i gotować – zaśmiał się Winiar.
- Śmiej się, śmiej. Na ciebie ciepły obiadek będzie czekał – powiedział z udawanym wyrzutem atakujący Skry.
- A ja się w zasadzie piszę na ten obiadek – stwierdził Bąku.
Oprócz Bąka i Mariusza za wspólnym męskim wyjściem do restauracji opowiedziało się sześciu zawodników PGE Skry Bełchatów.

- Dobra, jak wszyscy to babcia też – powiedział ze śmiechem Daniel i tym sposobem siódemka mężczyzn udała się  na wspólny obiad.
Michał zdecydował się od razu na wyjście z kolegami, ponieważ miał dość czterech ścian swojego mieszkania. Nie chciał narzucać się Kurkowi swoją obecnością, a dodatkowo czuł, że jego przyjaciel aktualnie woli spędzać czas ze swoją ukochaną. I Bąku wcale nie miał mu tego za złe. Cieszył się z tej radości w oczach Bartosza jednak teraz czuł się jeszcze bardziej samotny. Dodatkowo to co się stało wczoraj między nim a Blanką jeszcze bardziej pogrążyło go w czarnej dziurze w której przebywał. Ten pocałunek zapadł mu w pamięć. Nie śnił o niczym innym. W zasadzie tej nocy on nawet nie spał. Tylko czuwał, a w myślach  cały czas analizował to co się stało. Wiedział, ze ona ma męża i go kocha, ale czy z drugiej strony gdyby tak było odwzajemniła jego pocałunek? To odwrócenie głowy było zupełnie przypadkowe. Nie planował tego. Nie chciał z butami wchodzić w jej życie, ale coś go tam pchało. Czuł jej smutek. Razem z Winiarskim, Zatorskim, Wlazłym, Pilińskim, Kłosem i Możdżonkiem ruszyli w stronę restauracji, która znajdowała się niedaleko hali. Przechodzili przez park gdzie na trawniku leżały zgrabione góry kolorowych liści i w pewnym momencie Marcin wrzucił w nie Karola. Chłopak wyglądał jak strach na wróble, ponieważ liście miał wszędzie. Śmiali się i żartowali cały czas. Nie często mieli szanse na takie wspólne wyjście, ponieważ trener dość często przetrzymywał ich na treningu do późnych godzin wieczornych, ale oni wiedzieli, że tylko ciężką pracą mogą cokolwiek osiągnąć. W restauracji dostali największy stolik jaki tylko był i każdy z nich po kolei złożył swoje zamówienie. Michał rozglądał się po restauracji i jednocześnie słuchał głupich kawałów, które opowiadali jego koledzy. W pewnym momencie zauważył, że z męskiej toalety wychodzi nie kto inny jak mąż Blanki. Brązowe tęczówki siatkarza dokładnie obserwowały każdy krok mężczyzny i odprowadziły go do stolika położonego przy ścianie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież to mógł być służbowy obiad, ułatwiający załatwianie interesów. Michał dobrze jednak wiedział, że to nie jest spotkanie biznesowe. Przecież gdyby takim było to Jacek po powrocie z toalety nie pocałował by namiętnie swojej towarzyszki.

8 komentarzy:

  1. Ależ parszywiec z tego Jacka . Uff . Ciekawe czy Michał powie to Blance . I ciesze się że Maja pogodziła się z Bartkiem. Hahha ;)) rodzice maja zazwyczaj odpowiednie wyczucie czasu . ;dd Pozdrawiam was serdecznie /niespodzianki-sa-wszedzie-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha niezły widok mieli rodzice Bartka ale ciesze się, że się pogodzili i wróciła sielanka ;D
    Ciekawi mnie fakt czy Michał powie Blance, że widział jej męża z jakąś panienką...
    To czekam teraz z niecierpliwością na rozdział Tea a Tobie kochana życze powodzenia na egzaminach ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochane moje ,jakie to szczęście ,że wszystko się wyjaśniło:))) Majka wysłuchała Bartka na spokojnie ,dała szansę tej miłości :) ,a nie wszystkie kobiety są tak wspaniałe jak ona :) . Przemyślała sobie wszystko na spokojnie , i z nim porozmawiała:) normlanie serducho się radowało czytając o tym :)))), hahahaha przyznam rodzicie musieli mieć niezłego zonka hhahahaha na ich widok :) hahahaha zakochani :))) wracając do Michała ,ten to ma wyczucie czasu i chwili ,że też znalazł się w odpowiednim momencie ,żeby stać się świadkiem jak mąż Blanki z jakąś tam dziewczyną....no zobaczymy czy Misiu nam wytrzyma :), cudo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Sesja... Coś strasznego... Dlatego też na razie o tym nie myślę ;)
    Fajnie,ze Maja nie zrezygnowała z Bartka,tylko chciała to wyjaśnić. Ta ich akcja w łóżku.. ;) No,a wizyta rodziców rozwaliła mnie kompletnie :) A Jacek?:) Fajnie,ze zdradza Blankę. Teraz będzie mogła wziąć rozwód i być z Michałem :D Wiem,wiem nie wszystko jest takie kolorowe. Jacek to dwulicowiec. Jak można zamykać żonę w czterech ścianach i posądzać ją o najgorsze rzeczy,jak samym się jest takim człowiekiem? Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To cudowne, że Maja pogodziła się z Bartekiem, a na dodatek zrobili to ze sobą, normalnie jestem w szoku. Chyba to jest najcudowniejszy moment w związku, kiedy przechodzi się do tej strefy intymności. Mogę powiedzieć tyle, że współczuję dla Blanki takiego męża. Na miejscu Michała bym coś z tym zrobiła, ale co sama nie wiem. Mam jednak nadzieję, że Blanka szybko zostawi tego lowelasa. Zapomniałam o rodzicach Bartka, to może być ciekawa historia. Jeszcze ten strój Mai, nie mogę się doczekać kolejnej notki. Pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawia mnie, czy Michał zdecyduje się powiedzieć Blance o tym co zobaczył.
    Przecież ona może się zdenerwować, że on to sobie wymyślił tylko dlatego, żeby z nią być i zepsuć jej małżeństwo.
    Nie wiem, nie wiem. To wszystko się tak pokomplikowało.
    Ale u Mai i Bartka - cudownie. Pogodzili się i wszystko wróciło do normy.
    Trochę śmiać mi się chciało w momencie gdy Bartek podszedł do drzwi i "Mama? Tata?" ;D
    Ciekawe co wyniknie z tak niespodziewanych odwiedzin :)
    Czekam.
    [volleyball-connecting-people]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny rozdzialik.:)Już nie moge sie doczekać następnego ;)
    W wolnym czasie zajrzyj na mój blog. Przyda mi sie twoja opinia. http://volleydreams.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. ha wiedziałam ze ten palant Jacuś ma coś na sumieniu on mi się od początku nie podobał ja takich typów wyczuwam nawet w opowiadaniach :P Ciekawi mnie to co z tym zrobi teraz Michał raczej wątpię żeby to zachował dla siebie
    no i Majka ma u mnie nareszcie ogromnego plusa ze podjęła dobrą decyzję poszła do Bartka i wszystko sobie wyjaśnili :)) a jeszcze teraz taka mała możne trochę niezręczna niespodzianka w postaci wizyty Państwa Kurków :)))

    OdpowiedzUsuń