wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 30 – „Wszędzie jest niebo, bo śmiejesz się znów. Serce mi bije na dźwięk Twoich słów i nagle z radością na świat patrzeć chcę, gdy jesteś tak blisko mnie.”


Blanka siedząc przy kuchennym stole z uśmiechem przypatrywała się Oskarowi, który siedząc naprzeciwko niej malował na kartce jakiś rysunek. Jej czteroletni synek był już małym mężczyzną i coraz częściej kobieta widziała w nim podobieństwa do Jacka. Niemniej jednak brunetka wiedziała, że mając za wzór Michała, Malec wyrośnie na tak samo wspaniałego mężczyznę jakim bez wątpienia był Bąkiewicz. Siatkarz wychowywał Oskara tak jakby mały był jego biologicznym dzieckiem i zawsze obdarowywał go wielką miłością, a to pomimo upływu tylu lat nawet na chwilę nie uległo zmianie, podobnie jak jego uczucie do żony. Blanka nadal była pewna, że Michał to właśnie ten mężczyzna na którego czekała całe swoje życie. Z dnia na dzień miała wrażenie, że kocha go jeszcze bardziej. 
- Mamo, kiedy tata przyjdzie? – z jej rozmyślań wyrwał ją głos chłopczyka
- Niedługo kochanie.

- Narysowałem coś dla niego. Ładnie? – Oskar pokazał brunetce swoje dzieło
- Ślicznie.
W tym samym momencie oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, a za chwilę wesoły głos dochodzący z przedpokoju.
- Jestem już!
- Tata! – Oskarek z rysunkiem w dłoniach pobiegł przywitać się z brunetem
Blanka poczuła jak jej ciało mimowolnie zaczyna delikatnie drżeć, a jej serce o mało co nie wyskoczy z piersi. Nie wiedziała jak ma powiedzieć o tym wszystkim Michałowi. Wprawdzie nie musiała się obawiać, że Bąkiewicz zareaguje jakoś negatywnie, nie mniej jednak przecież nie planowali na razie dziecka, a tymczasem okazało się, że brunetka była w siódmym tygodniu ciąży.
- Cześć skarbie. – Bąkiewicz z Oskarem na rękach wszedł do kuchni – Widziałaś jaki piękny obrazem narysował dla mnie nasz synek. Jak nie zostanie siatkarzem to jak nic będzie artystą.

- Michał, możemy porozmawiać?
Słysząc drżący głos żony Michał momentalnie spoważniał. Prosząc małego, aby grzecznie namalował coś jeszcze podszedł bliżej brunetki.
- Coś się stało?
- Nie, to znaczy tak. – dziewczyna zaśmiała się nerwowo, a w jej brązowe tęczówki zaszkliły się – Jestem w ciąży, Michał. Będziemy mieć dziecko.
Bąkiewicz stojąc naprzeciwko, aż otworzył usta ze zdziwienia jakby jeszcze raz przetwarzał w myślach to co przed chwilą usłyszał. Na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech uświadamiając sobie to, że za dziewięć miesięcy na świecie pojawi się maleńka kruszynka, która jest owocem ich wspaniałej miłości.
- Skarbie to cudownie! – porywając w swoje ramiona Blankę Michał śmiał się wesoło – To wręcz coś genialnego. Matko nawet nie wiesz jak się cieszę.
Delikatnie podnosząc dziewczynę, brunet zaczął kręcić się wokół własnej osi.
- Wariacie, co ty robisz? – Blanka z uśmiechem mocniej wtuliła się w męża – Postaw mnie z powrotem na ziemi.
Bez zbędnych słów Bąkiewicz spełnił jej prośbę.
- Kocham cię, wiesz? – siatkarz z zachłannością wpił się swoimi wargami w jej malinowe usta – Kocham was wszystkich, całą trójkę.
- Wariat.
- Ale cholernie szczęśliwy wariat. Który miesiąc?

- Siódmy tydzień.
Z twarzy Michała nawet n a chwilę nie schodził uśmiech.

- Chłopczyk czy dziewczynka?
- Kochanie jeszcze za wcześnie, żeby coś takiego wiedzieć.
- Matko będziemy mieć dziecko. – siatkarz musnął swoimi wargami usta brunetki poczym podchodząc do Oskara wziął go na ręce – Słyszałeś skarbie będziemy mieć dziecko. Będziesz miał siostrzyczkę, albo braciszka. Albo i siostrzyczkę i braciszka.
Mały blondynek zaśmiał się radośnie obejmując swoimi drobnymi rączkami szyję bruneta, a sam zainteresowany zdawał się całkowicie oszaleć. Z Oskarem na rękach kręcił się po całej kuchni co chwila podrzucając do ostrożnie go góry i łapiąc, aby broń Boże go nie opuścić. Blanka śmiejąc się przez łzy przyglądała się całej tej sytuacji. Całe zdenerwowanie, które jeszcze przed chwilą jej towarzyszyło uciekło jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I chociaż za niespełna siedem miesięcy świat całej ich trójki stanie na głowie to brunetka jednego była pewna, mając u swego boku tak wspaniałego mężczyznę jakim był Bąkiewicz okres ten będzie jednym z najwspanialszych w życiu całej rodziny. Czując jak drobne rączki Oskara obejmują jej szyje brunetka uśmiechnęła się szeroko w stronę swojego synka, a już po chwili oboje zostali zamknięci w silnym uścisku Michała. 
- Kocham was. – Blanka mogłaby przysiąść, że jego czekoladowe tęczówki zaszkliły się – I nikomu nie pozwolę was skrzywdzić, obiecuję…
W INNYM DOMU
Maja z niepokojem zerkała na tarczę zegara. Dochodziła godzina piętnasta. Za kilka minut miało zacząć się przyjęcie urodzinowe Czarka, a Bartka nie było. Telefonów również nie odbierał. Niosąc tacę z owocami wyszła na dwór. Czerwiec był bardzo ciepły dlatego postanowili, że będą świętować urodziny ich synka w ogrodzie. Chłopiec biegał radośnie i co chwila wybuchał śmiechem gdy któryś z dziadków łapał go ‘niby’ z ukrycia. Maja, uśmiechnęła się lekko i gdy odstawiła owoce na stół podeszła do lipy, która stała kilka kroków dalej, a pod którą stał wózek, w którym leżała jej malutka córeczka. Poprawiła Julce kocyk, którym była przykryta i sprawdziła czy promienie słoneczne nie padają na nią. Cztery miesiące temu urodziła swoje drugie dziecko. Dziewczynka była bardzo podobna do swojej mamy tylko, że oczy podobnie jak Czarek miała taty. Brunetka z uśmiechem patrzyła na swoje dziecko. Była szczęśliwa i nie ulegało to najmniejszej wątpliwości. Brązowe tęczówki ponownie zerknęły na bramę.
- Mamo, mamo! – dziewczyna usłyszała glos swojego synka.
Odwróciła się w jego stronę i kucnęła żeby móc patrzeć w jego oczy tak podobne do oczu ojca.
- Słucham? – spytała i poprawiła spodnie Czarka.
- Kiedy tata będzie?
- Nie długo Kochanie. Zaraz będzie – odpowiedziała i pocałowała synka w czółko.
Ledwo skończyła swoją wypowiedź usłyszała jak przed bramą parkuje samochód. Doskonale znała dźwięk tego silnika. Poczuła jak z jej serca spada kamień. Zaczynała się poważnie martwić, co mogło zatrzymać Bartka, który miał pojechać tylko po sok do pobliskiego sklepu.
- Tata! – chłopiec od razu pobiegł w stronę Kurka.
- Co jest Szkrabie? – spytał Bartosz, gdy wziął swoją pociechę na ręce.
- Gdzie byłeś tak długo?
- W sklepie. Musiałem Ci kupić prezent – powiedział mężczyzna i trzymając Czarka jedną rękę schował za plecy.
Kurek, postawił syna na ziemi i po olbrzymim buziaku jaki otrzymał od Czarka wręczył mu torbę w której był miś, który wielkością był nie wiele większy od samego bohatera dnia dzisiejszego. Dziadkowie pomagali chłopcy uporać się z prezentem, a Bartek podszedł do swojej żony.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną – powiedział i objął ją w pasie.
- Długo cię nie było – stwierdziła i spojrzała w ukochane błękitne tęczówki.
- Przepraszam. Ale trochę mi zeszło w tym sklepie – powiedział i wyciągnął z kieszeni niewielkie czerwone pudełeczko. – To dla ciebie.
- Dla mnie? Przecież ja nie mam urodzin – stwierdziła zdziwiona dziewczyna.
- A musisz mieć urodziny? Otwórz.
Maja, postąpiła tak jak kazał jej mąż. Delikatnym ruchem uniosła wieko, a w środku ujrzała naszyjnik w kształcie serca, który wysadzany był szlachetnymi kamieniami w kolorze niebieskim. Dziewczynie oczy się zaszkliły i przytuliła się do Bartka. Kochała go bardzo mocno i nie wyobrażała sobie życia bez niego.
- Kocham Cię. Kocham Cię jak wariat. Ciebie i dzieciaki. Nie musicie mieć urodzin żebym mógł wam dać jakiś drobiazg – powiedział Bartek i pocałował Maję.
Dziewczyna zatonęła w pocałunku. Domyślała się, że wszyscy na nich patrzą, ale jej to nie przeszkadzało. Od kilku lat była szczęśliwa i tylko to się liczyło. Tylko to było ważne. Tylko jej rodzina. Dla nich była gotowa poświęcić wiele. I każdego dnia dziękowała Bogu za to, że dał jej jeszcze jedną szanse, którą wykorzystała w każdym calu. Kochała i była kochaną. 

9 komentarzy:

  1. matko jestem wariatką, ale ja już tak mam, zwyczajnie w świecie się wzruszyłam :))) bardzo miło było mi czytać że wszystko się poukładało i u Blanki i Michała i Majki i Bartka, obie pary tworzą teraz szczęśliwe rodziny i nic nie zakłóca ich spokoju, widzę że obie też się powiększyły, bądź powiększą w najbliższym czasie, sielanka jak nigdzie indziej, a ja lubię sielanki i mi to bardzo odpowiada

    Chciałabym Wam podziękować za to że dzięki Wam mogłam czytać tak wspaniałą historię i ogromnie się cieszę ze zaczynacie znów pisać coś nowego

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze to już koniec. Nawet nie chce mi się wierzyć, że tak się dzieje:) Może nie komentowałam, ale zawsze czytałam wiernie jakby nie było i po cichu kibicowałam Mai i Bartkowi gdy jej rodzice próbowali jej układać życie po swojemu:) Swoją sympatią oczywiście obdarzyłam również Michała i Blankę:) Na ich drodze było tyle przeszkód łącznie z "cudownym" mężem Jackiem. Na szczęście na koniec wszystko się wyprostowało i poukładało, a obie panie zaznały szczęścia przy boku swoich ukochanych mężczyznach:P Zazdroszczę i dziękuję za to opowiadanie.
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też nie mogę uwierzyc że to już koniec....
    nawet nie wiem kiedy minęło te 30 odcinków....
    trochę szkoda że to już koniec...
    ale cieszę się że to wszystko tak dobrze się skończyło...
    Nasze dwie pary są bardzo szczęśliwe....
    i tak już zostanie......
    dziękuję Wam za to wspaniałe opowiadanie;***
    pozdrawiam;**
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  4. To już koniec, smutno tak jakoś się zrobiło :( historia była piękna i na szczęście pięknie się skończyła :) Michał, Blanka i Oskar są tacy szczęśliwi i mały mówi do niego tato-rozczulające :) do tego będzie miał rodzeństwo :) zasłużyli na szczęście Blanka tyle wycierpiała...zresztą Majka też :) a teraz każda z nich ma swojego księcia niczym z bajki :) Bartek jest wspaniałym ojcem :) też bym chciała misia dostać i biżuterie :). Nie będę się rozpisywała po prostu dziękuje za wspaniała historie :)) uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh to już koniec.. Ale za to szczęśliwy i z tego sie cieszę ;D Wiadomo że kiedyś wszystko się kończy i to juz normalna kolej rzeczy. Szkoda jednak bo zżyłam się z tymi bohaterami. Niemniej jednak obiecuje czytać kolejne i kolejne nowe jakie powstaną ;D Wiec do usłyszenia kochane ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka szkoda,ze to już koniec :( Ale jest coś nowego dlatego uśmiech nie schodzi z mojej twarzy :) Uwielbiam takie szczęśliwe zakończenia :) Pełna rodzinka,dużo dzieciaczków :) Dziękuję wam za chwile pełne wzruszeń i wszystkie cudowne rozdziały :* I mam jedną prośbę: Piszcie jak najwięcej :) Widać ze współpraca układa się znakomicie :) Pozdrawiam i całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ślicznie zakończyłyście to opowiadanie choć nie będe ukrywać, że jestem zaskoczona, że to już koniec, ale bardzo się cieszę, że nie nadal będziecie pisać:):) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz, ale ja mam jakiś totalny zastój komentarzowy. Cud że się jeszcze na mnie nie obraziłyście ;* nie wiem czemu tak, czemu dopiero teraz...
    Ta historia była i jest fantastyczna ;) cieszę się, że mogłam ją czytać i śledzić na bieżąco.
    Blanka i Michał doczekali się także wspólnego dziecka :) Oskarek będzie miał rodzeństwo ;) ta ich wspólna radość jest taka budująca :)
    Nie dziwię się zmartwieniom Mai, w końcu na urodziny syna wypada przyjść. Pewnie już myślała, że coś złego się stało. Ale Bartek się pojawił i dobry argument podał na wytłumaczenie :) a ten naszyjnik... :) no pięknie :) oj tam, niech się ludzie na nich patrza i zazdroszczą szczęścia :)
    Cudowne wymarzone zakończenie ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Założyłam chomika, na którym chciałabym zebrać blogowe opowiadania. Czy wyrażasz zgodę, abym zamieściła tam Twoje? Jeśli tak, napisz proszę e-maila --> blogowatworczosc@o2.pl w temacie podając adres swojego bloga. To dla mnie bardzo ważne. :)

    OdpowiedzUsuń